Czarnowłosy leżał na wielkim stoliku, na tarasie i wpatrywał
się w gwiazdy. Jedną rękę miał skrzyżowaną za głową, a w drugiej trzymał
papierosa. Zaciągnął się, wypuszczając dym przez nos.
Był piątek, właśnie znajdował się, za sprawą brata, na tej imprezie urodzinowej. Tylko znudziło mu się siedzenie w środku, więc wyszedł się przewietrzyć.
Usłyszał otwieranie szklanych drzwi i głośniejszą muzykę. Spojrzał w tamtą stronę i poczuł ulgę. Już myślał, że imprezowicze chcą się przenieść na dwór, a to był tylko Młotek.
Był piątek, właśnie znajdował się, za sprawą brata, na tej imprezie urodzinowej. Tylko znudziło mu się siedzenie w środku, więc wyszedł się przewietrzyć.
Usłyszał otwieranie szklanych drzwi i głośniejszą muzykę. Spojrzał w tamtą stronę i poczuł ulgę. Już myślał, że imprezowicze chcą się przenieść na dwór, a to był tylko Młotek.
- Co tu robisz? – spytał Uzumaki, podchodząc do stolika.
- Leżę, palę, podziwiam widoki... – powiedział obojętnie. – Ale sam byś do tego w końcu doszedł, co? – spytał z ironią i zaciągnął się. Uwielbiał wyprowadzać z równowagi nietrzeźwych ludzi.
- To miało mnie obrazić? – Zmarszczył brwi. Usiadł na skraju
stołu, obok zgiętych nóg Sasuke.
- Nie Młotku, to miał być komplement... – Podniósł się do siadu
i dmuchnął na śniady policzek chłopaka. Naruto zaczął kaszleć, wciągając dym z
powietrza.
- Fuj, nienawidzę tego smrodu. – Odsunął się od bruneta. –Przez ciebie bardziej mi się kręci w głowie. – Złapał się za czoło i spojrzał
na niego z wyrzutem.
- To było nie pić. – Sasuke obrócił się i spuścił nogi na
ziemię.
- To jest impreza, wszyscy piją – wytłumaczył blondyn.
Sasuke przewrócił oczami. Nie myślał, że otoczenie ma taki
wpływ na blondasa.
- A jak wszyscy po kolei skakaliby z mostu, też byś skoczył?
– spytał, wyrzucając peta. Sięgnął po nową fajkę z paczki, która leżała koło
niego.
- A co ma jedno do drugiego? – Naruto pogrążył się w
zamyśleniach, robiąc przy tym słodki dziubek. Sasuke patrzył na niego z
rozbawieniem. Nie mógł uwierzyć, że po kilku piwach Uzumaki jest taki
nieogarnięty. No chyba, że było tego więcej niż kilka, ale nie wyglądał na
jakiegoś mocno pijanego. – A już wiem! – Rozszerzył szeroko oczy wypuszczając z
nich mnóstwo iskierek. Po chwili jednak je zmrużył i spojrzał na Sasuke.
– Przestań mi prawić kazania, jak sam piłeś.
- Ale ja nie narzekam, że mnie głowa boli. – Uśmiechnął się
delikatnie. Wsadził sobie fajkę do ust i odpalił. Naruto bąknął coś pod nosem,
ale brunet nie dosłyszał co.
Nastała krępująca cisza. W porównaniu do Uchihy, Naruto nie
należał do osób małomównych, więc nienawidził tak bezczynnie siedzieć.
- Mogę bucha? – spytał po chwili, sam nie wiedząc, co chce tym
osiągnąć. Sasuke spojrzał na niego z dziwną miną, ale dał mu to o co prosił.
- Myślałem, że nie lubisz palić. – Uchiha sięgnął po piwo
schowane pod stołem.
- To źle myślałeś. – Naruto prawie na niego warknął. Brunet
zaskoczony tonem Uzumakiego, wziął łyka z puszki. – To znaczy... – próbował jakoś
rozluźnić sytuację. – Nie lubię, ale... – Westchnął. – Tak jakoś mam ochotę – dodał
już pewniej. Zaciągnął się i oddał papierosa właścicielowi.
- Dobra, nie tłumacz się. – Włożył szluga do ust i wpadł na
pewien pomysł. – Chcesz jeszcze? – Naruto pokiwał ochoczo głową i aż się jęknął z
niechęcią, gdy brunet jednym wdechem dopalił i wyrzucił peta. Miał się z nim
przecież podzielić!
Uchiha zbliżył swoje usta do otwartych ust blondyna i ledwo
co je dotykając wpuścił do jego wnętrza dym. Bardzo był ciekawy reakcji
chłopaka. Był gotowy na opieprz, śmiech, wyjście, cokolwiek.
Kompletnie go zdziwiło, gdy Naruto przyciągnął go do siebie,
gdy ten miał wrócić do normalnej pozycji, i złączył ich usta w delikatnym
pocałunku. Zamknął oczy i wplątując palce w miękkie blond kłosy, odwzajemniał
każde muśniecie jego słodkich warg. Poczuł, jak wszystko dookoła wiruje, a w
jego żołądku panuje istna rewolucja.
Niebieskookiemu zakręciło się w głowie, ale w ogóle się tym
nie przejął. Nie przeszkadzał mu także smród fajek i alkoholu. Liczył się tylko
on i ten Drań.
Rozchylił szerzej usta, pozwalając by język bruneta śmiało znalazł się w ich środku. Całowali się coraz namiętniej, gdy nagle blondyn usłyszał w swojej głowie pewnie słowo.
Rozchylił szerzej usta, pozwalając by język bruneta śmiało znalazł się w ich środku. Całowali się coraz namiętniej, gdy nagle blondyn usłyszał w swojej głowie pewnie słowo.
Gej – Tak jakby
on sam nie chciał tego, co miało właśnie miejsce. Nie jestem gejem – pomyślał. Uzumaki
kretynie. Całujesz się z facetem i do tego ci się to podoba... - Jego własny
głos nie dawał mu spokoju. Czy to źle...? – spytał sam siebie. Nie uzyskał odpowiedzi. Nagle zaczął czuć wstyd. Miał
rację, Sasuke jest facetem, a nie jakąś piękną dziewczyną...
Szybko się od niego oderwał i bojąc się spojrzeć na jego twarz, zwrócił wzrok na betonowe kafle. Co miał teraz zrobić?
Szybko się od niego oderwał i bojąc się spojrzeć na jego twarz, zwrócił wzrok na betonowe kafle. Co miał teraz zrobić?
- Prze-przepraszam... – wyjąkał cały czerwony. Wziął głęboki wdech.
– Naprawdę nie chciałem, jestem pijany, zmęczony i w ogóle... – mówił szybko, wydychając powietrze. – Myślałem, że... – Westchnął. – Nie mów o tym nikomu, ok? –Sasuke
przytaknął, w ogóle nie wzruszony całym zajściem. – Nie jestem gejem, jestem
tylko pijany... – Spuścił głowę w dół nie wiedząc, co jeszcze powiedzieć.
- Uspokój się. – Brunet pogłaskał go po plecach. – Nikomu nie
powiem – szepnął mu do ucha, zahaczając wargami o płatek.
- Zostaw mnie zboczeńcu! – krzyknął Naruto i zeskoczył ze
stołu. Spojrzał w czarne tęczówki Uchihy, które nie wyrażały żadnych emocji.
Spuścił zawstydzony wzrok i wszedł do środka.
Sasuke znowu wygodnie usadowił się na drewniany stół i
wgapiał się w gwiazdy. Na jego twarzy widniał delikatny uśmiech spowodowany
zachowaniem blondyna. Naruto powiedział, że nie jest gejem. On też nim nie
jest, ale Uzumaki go w jakiś tajemniczy sposób przyciąga... Dotknął swoich warg.
Nadal czuł na nich smak ust Młotka.
***
Naruto pognał szybko do łazienki, nie zważając na to, że po
drodze przewrócił kilka osób. Chciał być sam. Zamknął za sobą drzwi na klucz i
podszedł do umywalki. Oparł się o nią biodrami, chwytając po obu stronach
dłońmi. Spojrzał na swoje odbicie. Policzki miał całe czerwone przez alkohol i
bliskość z brunetem. Oczy przymrużone, a pod nimi cienie. Wyglądał jakby nie
spał od kilku dni, a był tu niespełna cztery godziny. A co robił przez ten czas?
Oczywiście pił... No, ale nie ciągle. Rozmawiał też w kumplami, tańczył...
Z rozmyśleń wyrwało go pukanie do drzwi.
- Zaraz wychodzę – zwrócił się do tajemniczego ktosia za
drzwiami.
- Nie musisz się śpieszyć Naruś, najwyżej się zleję. – Usłyszał głos
Kankuro. Oczywiście ten był już nastukany. – Ale ty to będziesz sprzątał – dodał
po chwili zastanowienia i gardłowo się zaśmiał.
- Daj minutkę – powiedział i odkręcił kurek z zimną wodą.
Ochlapał twarz kilka razy, po czym go zakręcił i znów zerknął w lustro. Rumieńce
się zmniejszyły. Teraz wyglądał tylko jakby był pijany. Uśmiechnął się niemrawo
i uwiesił wzrok na swoich ustach. Znowu zrobiło mu się ciepło. Muszę jakoś urwać kontakt z tym Draniem – pomyślał. Wystarczy, że będę go widział
na lekcjach... Nie mogę przecież zaprzątać nim sobie głowy cały czas.
- Naruto, bo się naprawdę zaraz posikam! – wrzasnął Kankuro.
Nie jestem gejem – pomyślał tylko i otworzył drzwi.
- Przepraszam – powiedział i
przepuścił szatyna do łazienki. Westchnął i po chwili zniknął wśród gości.
***
Coś kapnęło na nos bruneta, przy
okazji go budząc. Otworzył leniwie oczy i ziewnął. Nagle zerwał się z miejsca
dotykając mokrej skóry.
Czy to jakiś ptak zrobił se toaletę z mojej twarzy czy... deszcz? – spytał widząc małe plamy na betonie. Spojrzał w niebo. Było całkowicie czarne, bez księżyca czy gwiazd, na które przez parę godzin patrzył. Zrobiło się także zimniej, więc postanowił wrócić do środka.
Czy to jakiś ptak zrobił se toaletę z mojej twarzy czy... deszcz? – spytał widząc małe plamy na betonie. Spojrzał w niebo. Było całkowicie czarne, bez księżyca czy gwiazd, na które przez parę godzin patrzył. Zrobiło się także zimniej, więc postanowił wrócić do środka.
Po wejściu do salonu, od razu w
oczy rzuciła mu się grupka ludzi grających bodajże w pokera. Było mniej osób, niż przed jego wyjściem na dwór.
- Gdzie reszta? – spytał, gdy usiadł
na kanapie obok nich.
- Niektórzy poszli do domu albo
spać. A my gramy w rozbierańca. – Wyszczerzył się Itachi, który leżał na
podłodze w samych bokserkach. – Przyłączysz się?
- Nie dzięki, wolę popatrzeć jak
przegrywasz. – Posłał bratu kpiący uśmiech. Do jego uszu doszło głośne "uuu" reszty gromadki.
- Spadaj, ja wcale nie przegrywam! – Wytknął
mu język.
- No Itachi, ty się nawet nie
umiesz porządnie odgryźć – odezwała się Temari. – Zagraj z nami Sasuke. – Poklepała
miejsce koło siebie.
- No skoro tak ładnie prosisz – powiedział
beznamiętnie. Wstał i dopiero wtedy do jego oczu doszedł błękit dwóch wielkich
tęczówek. Zawahał się. Miał iść, czy nie? A co się będzie krępował przy jakimś
tam Młotku! Usiadł między dziewczyną, a jakimś czerwono włosym kolesiem, którego
nie znał, naprzeciwko blondyna.
- Jeny, to będzie nie fair, jak
Sasek włączy się teraz... – burknął Itachi.
- Cicho siedź. Gramy od nowa i tak
przegrałeś. – Zmierzyła go wzrokiem i się uśmiechnęła.
- Jeszcze nie przegrałem. – Wypiął dumnie
nagą pierś.
- Daj spokój. – Przewróciła oczami. – Jesteś
najbardziej rozebrany. Gdybyś nie zauważył połowa z nas ma dopiero ściągnięte
skarpetki. – Pokazała na swoje bose stopy.
- Nie moja wina, że oszukujecie. – Nadął
śmiesznie policzki i udał obrażoną minę.
- Nie moja wina, że nie umiesz
grać – odgryzła się blondynka.
- Dobra to od nowa. – Zaczął ubierać
ubrania znajdujące się koło niego. –Tym razem nie dam się tak szybko wam
rozebrać!
- Tak, tak... – Pogłaskała go po
głowie i wróciła do tasowania kart.
Po godzinie zabawy Itachi, ku zdziwieniu
wszystkich, wygrywał. Na razie miał ściągniętego prawego buta. Sasuke przed
chwilą pozbył się swojej czarnej bluzy, a stopy miał już bose. Naruto siedział tylko
w jeansach, a Temari i kilka jej koleżanek w samej bieliźnie.
- Robi się ciekawie... – pisnął Kiba, spoglądając
na Ino, która musiała zdjąć z siebie stanik.
- Gdzie się gapisz świnio. – Trzepnęła
go w głowę, gdy jego oczy skierowały się na jej pokaźny biust. – To ja już nie
gram. Nie będę się przy chłopakach rozbierać... – zwróciła się do przyjaciółki.
- Spoko, ja zaraz też kończę. – Posłała
jej ciepły uśmiech. – I chyba zaraz idę spaaać... – ziewnęła.
- A właśnie, jak śpimy? – spytał po
chwili Itachi.
- Ja biorę wszystkie laski do
mojego pokoju, a wy se myślcie. – Spojrzała po twarzach chłopaków.
- To może ja pójdę z wami. – Przeciągnął
się długowłosy i położył się na podłogę.
- Zapomnij – podniosła głos, patrząc na niego z góry.
- No, ale trzeba was pilnować, żeby
was nikt nie ukradł, albo żebyście jakiś dzikich orgii nie narobiły – zaśmiał się
pod nosem. Wkurzona Temari rzuciła w niego talią kart.
- Naruto i Kiba śpią u mnie w
pokoju – powiedział Gaara, przywracając temat. – Nie wiem co z wami. – Spojrzał na
braci Uchiha. – Zostajecie do rana czy wracacie do domu?
- Wątpię, żeby udało mi się go
dotargać do domu bez żadnych problemów. – Sasuke wskazał na Itachiego, który
leżał na ziemi i ssał gumową część swojego trampka.
Naruto wybuchł śmiechem, zwracając
na siebie uwagę zebranych.
- Nie dziwię się, że zasnął mając
pod nosem buta. Już go chyba nie obudzicie... Haha... – Złapał się za brzuch. Na
widok roześmianej twarzy blondyna usta Sasuke stworzyły delikatny uśmiech, ukazujący trochę białych i równych zębów.
Kiba dopiero po kilku minutach załapał z czego śmieje się jego przyjaciel i także wybuchł, płacząc i tarzając się po podłodze ze śmiechu.
Kiba dopiero po kilku minutach załapał z czego śmieje się jego przyjaciel i także wybuchł, płacząc i tarzając się po podłodze ze śmiechu.
- To możesz spać z nami – powiedział
Rudy do Sasuke. – A on... Hah... - zaśmiał się. – On może iść do Kankuro. U niego
już śpi ze dwóch kolegów, ale lajtowo się zmieści.
- Raczej będziemy go musieli
przenieść. – Inuzuka spojrzał na ubierające się dziewczyny.
- To go sobie przenoście, my
idziemy spać – powiedziała Temari, czując na sobie wzrok szatyna.
- Może zostawimy go na kanapie? Ja
tam nie mam ochoty wywalić się z nim ze schodów... – Spojrzał na brata, który
zamiast mieć w buzi trampka miał teraz kciuka. Rozejrzał się po salonie i
dopiero teraz zauważył, że tutaj także śpi kilka osób.
- Jeśli chcesz go zostawić wśród
obcych ludzi to spoko. Mi się też nie widzi taszczenie go na górę – odezwał się
Gaara.
- Nic mu nie będzie. A jak zaczną
się do niego dopierać, to przynajmniej będzie miał co wspominać. – Sasuke wygiął
usta w coś na kształt półuśmiechu. Pozostała trójka się zaśmiała.
- Ja bym się czegoś jeszcze napił. – Oczy
Kiby zaświeciły się w nadziei, że będą jacyś chętni.
- Ty już nic nie będziesz pić – zdenerwował
się No Sabaku.
- Nie będziesz za mnie decydował
Rudy – rzucił Inuzuka, uśmiechając się. Uwielbiał wkurzać Gaarę tym
przezwiskiem.
- Ile razy mam powtarzać, że mam
czerwone włosy?! – Pioruny cisnęły się z jego jadeitowych oczu prosto na Kibę. – Jeszcze
trochę i naprawdę się farbnę!
- Nie farbuj się, takie mi się
podobają – walnął prosto z mostu, zwilżając usta.
-To tym bardziej je farbnę! – syknął
zarumieniony. Mógł się spodziewać wszystkiego po przyjacielu, ale nie takiego
czegoś. Ale cóż, musiał być naprawdę pijany i nie wiedział co mówi.
Naruto spoglądał na tę
przekomarzankę z uśmiechem. Uwielbiał kłótnie w ich wykonaniu. Czasami
zachowywali się jak stare małżeństwo.
- Coś iskrzy między nimi, nie? – szepnął
mu do ucha Sasuke, na co aż podskoczył do góry. Kiedy to Uchiha się za nim znalazł?
- Draniu, nie strasz. – Obrócił się
i posłał mu karcące spojrzenie. Brunetowi uniosły się tylko kąciki ust. Znał go
zaledwie od czterech dni, ale dla tego niby uśmiechu zrobiłby wszystko. Chciał
go pocałować jeszcze raz, ale... nie mógł tego zrobić. Nie chciał się wplątać w
coś nieodpowiedniego. Odwrócił się i zobaczył
Gaarę i Kibę, którzy kładą Itachiego na wolnej kanapie.
- Idziemy spać? – spytał czerwono
włosy.
- Zaraz. – Kiba wygrzebał nie wiadomo
skąd(nawet nie pytajcie skąd..XD -dop.aut.) paczkę papierosów i wyciągnął
szluga, poczym wsadził go sobie za ucho. Sasuke spojrzał na niebiesko białe
pudełko i pogrzebał w kieszeni. Brakowało w niej czegoś.
- Skąd wziąłeś te fajki? – spytał, podnosząc
brew.
- Leżały sobie na podłodze. A co,
twoje? – Zabrał drugiego papierosa i wsadził sobie do ust.
- Mhm.
- A nie obrazisz się jak ci trochę
ich ubędzie? – spytał z nadzieją, szukając wzrokiem jakiegoś źródła ognia.
Czarnowłosy pokręcił przecząco głową i podszedł do szatyna z zapalniczką w
ręce.
- Nie ma palenia w domu! – Gaara złapał
bruneta za ramię. – Ojciec się wścieknie jak jutro wróci.
- Na dworze już nie pada – poinformował
wszystkich Naruto, otwierając wielkie, szklane drzwi. Wyszedł za nie, a za nim podążyła
reszta.
- Macie. – Sasuke podał mu
papierosy. Blondyn z chęcią wyciągnął jednego i migiem odpalił. Podał paczkę
Rudemu, który siedział na stole.
Rozmawiali, zaciągając się co
chwilę, zadając różne pytania Sasuke. Dowiedzieli się gdzie chodził przedtem do
szkoły, dlaczego ojciec go przepisał itp. Brunet starał się na wszystko
odpowiadać, ale gdy tylko Kiba został dopuszczony do głosu musiał go zbywać
jakimiś wymyślonymi historyjkami.
Nie jest jednak taki zły – westchnął blondyn. Ale i tak będę go musiał unikać.. To będzie pierwszy i ostatni dzień jakiejkolwiek
wspólnej rozmowy...! – potrząsnął przecząco głową.
- Co jest Naru? – spytał z troska
Gaara, gdy zobaczył zamyślonego przyjaciela.
- Nic, tak sobie rozmyślam... – Zagryzł
dolną wargę. Był cholernie zmęczony i do tego głowa go bolała.
- Ja idę spać. Chodź Naru, widać, że
tobie też się chcę. – Złapał go za przegub i pociągnął za sobą. – A wy se róbcie
co chcecie – powiedział do pozostałej dwójki.
- Ja tylko dopalę i tez idę – rzucił
Uchiha, zanim zniknęli w pomieszczeniu.
- No powiedz Sasek co robisz, że
wszystkie laski padają przed tobą na kolana? – spytał Kiba, dając rękę na jego
ramię.
- Po pierwsze bierz te łapki. – Strzepnął
dłonie Inuzuki z siebie. – Po drugie ja nic nie robię, one same się kleją... – dodał
z grymasem.
- Nie wierzę. Ile czasu spędzasz
rano w łazience? – zapytał nie oczekując odpowiedzi. – Pewnie przez to
ignorowanie tak na ciebie lecą. Może ja też zacznę mieć wyjebane! – rozpromienił
się.
- Tylko byś im przysługę zrobił – zakpił.
- Tylko byś im przysługę zrobił... bla, bla, bla... – zamruczał wkurzony Kiba.
- Bardzo oryginalnie. Nie stać cię
na coś lepszego? – Posłał mu sztuczny uśmiech, gasząc papierosa. Nic nie mówiąc
więcej, wszedł do środka. Za nim wlazł szatyn.
- Na górze, pierwsze drzwi po
prawej. Ja idę jeszcze do kibelka – powiedział Inuzuka, klepiąc go po plecach.
Sasuke był mu wdzięczny za wskazanie pokoju gdzie miał spać.
Wdrapał się po schodach i znalazł
się przed drzwiami. Nacisnął klamkę i zaniemówił. Tam wcale nie spali chłopcy, tylko plotkowały dziewczyny!
- Sasuke! – pisnęły. – Myślałeś, że
śpimy i przyszedłeś podglądać, co? – wrzasnęła ze śmiechem Temari, na co reszta
dziewczyn się zaśmiała.
- Nie! Kiba powiedział, że tu mam
spać... – tłumaczył się.
- Mhm. Jak chcesz to mamy tu
jeszcze miejsce. – Wyszczerzyła się Ino.
- Kurna... Gdzie jest pokój tego w
czerwonych włosach? – spytał blondynki.
- Obok. Sasuke... – Chciała coś
powiedzieć, ale ten wyszedł.
Stanął pod drzwiami i wgapiał się wesoło
dreptającego Kibę. Szybko porwał go za bluzkę i pchnął na ścianę.
- Co to miało być? – spytał wskazując
na pokój dziewczyn. – Powiedziałeś pierwsze na prawo.
- Pierwsze? Chodziło mi o drugie – nerwowo się zaśmiał.
- Dobra nieważne. – Puścił szatyna.
Wszedł do pokoju i jego oczy napotkały dwie postacie leżące na przeogromnym
materacu, postawionym na środku pokoju. Zdjął buty i ułożył się obok blondyna.
Obok niego położył się Kiba, który od razu zasnął.
Sasuke spojrzał na twarz śpiącego Młotka.
Uśmiechnął się widząc jego rozchylone usta, z których wydobywały się ciche
pomruki. Westchnął cicho. Nigdy nie pomyślał, że kiedyś będzie spał z trzema
chłopakami. Zamknął oczy i po paru chwilach odpłynął.
:d Buzi buzi i cmok cmok^^ Zaczyna się robić ciekawie. Uśmiałam się przez : "Nadal czuł na nich smak ust Młotka." najpierw przeczytałam bez ust ^^ Pyyyszny młoteczek. Niecierpliwie się na nexta.
OdpowiedzUsuńDońcia? Jesteś tam jeszcze? Taak szkoła może zdołować ale nie zawiesisz bloga...? Bo cię zamorduję... :c
OdpowiedzUsuńjestem, jestem.. ale czasu już kompletnie nie mam :P ze szkoły wracam po 17 a później jestem już zmęczona po praktykach.. ;p ja nie wiem co z tym blogiem, chyba przez weekend będę pisać bo nocek nie będę zarywać :P
OdpowiedzUsuńPrzyznam że już szykowałam siekierkę i zestaw sztućców ^,^ Ale oddycham teraz z ulgą i z czyściutkim sumieniem zabieram się do pisania u siebie:p
OdpowiedzUsuń