piątek, 5 lipca 2013

Samobójstwo XD

Etto... Chciałabym oficjalnie wszystkich poinformować, że zawieszam bloga na pewien czas z powodu tematyki. Jakby to ująć... moje uczucia co do SasuNaru trochę się wypaliły, a nie chcę pisać czegoś co już mnie tak nie pociąga jak dawniej. To nie tak, że nagle przestałam się interesować yaoi, wręcz przeciwnie - jeszcze bardziej je kocham :) Tylko mój gust odrobinę się zmienił, przez co SasuNaru spadło na niższą pozycję o jeden stopień, jak nie o więcej, miło zapraszając na swoje miejsce SaruMisa :D Pozdrawiam fanów tego paringu!
Jeśli chodzi o blogi, na które jakiś czas temu zaglądałam, to dzisiaj nadrobię zaległości. Niektóre opowiadania są na tyle dobre, że nawet gdybym chciała, to bym nie mogła z nich zrezygnować.
To tyle smutnych wieści, czas na te lepsze xD Jeśli nagle mnie weźmie chęć na pisanie (wszystko się może zdarzyć), to postaram się dokończyć to opko całe w wordzie, a następnie wrzucać je długimi rozdziałami na bloga. Za poprzednie rozdziały jest mi wstyd, bo są niewiarygodnie krótkie xD Spytacie, dlaczego nie mogę wrzucać rozdziałów zaraz po napisaniu? A to z powodu, jaki jest na górze - blah, blah, blah, wypalone uczucia blah, blah, blah, niższa pozycja... Hah, nie chcę po prostu robić nadziei, jaką robiłam wam od początku, czyli o wrzucaniu notek w miarę regularnie. Pomyślcie, co jeśli napiszę ten rozdział, wrzucę go, a tu nagle jeszcze bardziej odechce mi się pisać dalej? Wolę już napisać całość, podzielić na w miarę długie rozdziały i wrzucać je w odstępach 2-3 dni, niż pozwalać wam czekać 3 miesiące na nocię, która i tak po wszelkich obietnicach z mojej strony się nie pojawia... Tak więc, albo nocia będzie albo jej nie będzie, proste.
Także tego, dziękuję że dzielnie trzymaliście się mojego bloga i czytaliście dzieła (chyba rozdziały, deklu), te lepsze, jak i te gorsze. Dziękuję także niektórym osobom za możliwość czytania waszych dzieł. Trzymajcie się!*

*Hahaha, czuję się jakbym się żegnała przed samobójstwem XD

sobota, 30 marca 2013

XVII


 - Znalazłem topielców! – wrzasnął uradowany Itachi, kiedy znaleźli się już w obozowisku, i wskazał na przemoczonych do suchej nitki nastolatków. Obaj drżeli z zimna, co wcale go nie zdziwiło, przecież jesień nie jest dobrą porą roku na kąpiel w jeziorze.
Uśmiechnął się pod nosem. Kto by pomyślał, że zobaczy swojego brata w takiej sytuacji! Oczywiście musiał im pogratulować, ale nie mógł tego zrobić teraz, a tym bardziej wtedy, gdy ukryty w krzakach, wpatrywał się w dwójkę, całujących się nastolatków.
Nagle rozbrzmiał śmiech Kankuro.
 - Sasuke, nie wiem jak ty to robisz, ale nie ważne gdzie się zjawiasz, zawsze dzieje się coś nieobliczalnego – patrzył na ich mokre ubrania. – Nie mam pojęcia, co tym razem zmaściliście, ale na tyle to tchnęło Sakurę, że postanowiła na własną rękę udać się do domu.
 - Co takiego? – zdziwił się Naruto.
 - Mam ci to przełożyć na inny język?
 - Dlaczego jej nie powstrzymałeś?! Zgubi się, jak nic! – wrzasnął blondyn. Nie żeby coś go to obchodziło, ale te lasy były na tyle niebezpieczne, że niejeden raz słyszał o zaginięciu jakiegoś turysty. Co z tego, że Sakura była miejscowa, skoro miała kiepskie obeznanie w terenie?
 - Nie mogliśmy nic zrobić. Żaden z nas nawet nie zauważył, że zwiała – odezwał się Gaara, trzymając w ręce zwitek jakieś kartki.
 - Ale bez spiny, zostawiła list! – zachichotał Kankuro, po czym odebrał od brata kartkę zaadresowaną do Uzumakiego i mu ją podał.
 - „Drogi Naruto” – przeczytał na głos, marszcząc brwi i zerknął na szczerzącego się szatyna.
Itachi, który pochylił się nad nim, zarechotał wprost do jego ucha, widząc napisy sporządzone różowym lakierem. Tylko ta dziewczyna potrafiła zrobić z tragedii komedię!
Uzumaki westchnął i czytał dalej. Z tekstu wynikło tyle, że rozwścieczona Sakura ma już dość jego „pedalskiej paczki” i idzie do domu, to znaczy tak to zrozumiał, bo przecież nie był mistrzem w czytaniu lakierowanego pisma, o ile w ogóle takie istniało. Zauważył także kilka przekleństw, skierowanych w swoją i Sasuke stronę, ale za bardzo go to nie obeszło.
 - Trzeba jej poszukać – odezwał się po chwili ciszy, w której trawił wszystkie informacje. – Nie wierzę, że…
 - Najpierw musicie się przebrać – przerwał mu Itachi, po czym wskazał kiwnięciem głowy na brata. – Sasuke zaraz się wytrzepie na śmierć.
 - B-bardzo śmieszne, ty zboku… - skomentował młodszy, trzęsąc się z zimna. Gdy do wszystkich doszło znaczenie słów tej rozmowy, parsknęli głośnym śmiechem.
 - To nie ja tu kojarzę, wy zboki…  - napuszył się starszy Uchiha, jednak po chwili także się zaśmiał. – Dobra, to my pójdziemy w las – Wskazał na siebie oraz rodzeństwo No Sabaku – a wy się jakoś rozgrzejcie.
 - Znowu to zrobiłeś – powiedział z uśmiechem Naruto i spojrzał na Sasuke, co nie uszło uwadze długowłosego, który obmyślał już w swojej głowie jakiś plan. Przecież musiał coś zrobić, by ta dwójka została sama i wszystko sobie wyjaśniła!
 - My jej poszukamy, wy się wysuszcie. – Złapał blondyna pod ramię, a pod drugie swojego brata, po czym ruszył ku namiotowi. Kiedy Uzumaki zaczął się sprzeciwiać, mówiąc, że to on powinien poszukać Haruno, iż to z jego winy zwiała, Uchiha szepnął. – Robię to dla was, macie się przez ten czas dobrze bawić.
 - Ale…
 - No już! – wrzasnął i wrzucił ich do środka. Usłyszał ciche jęknięcie, ale nie przejmując się tym, kiwnął na pozostałą dwójkę i razem ruszyli na poszukiwanie panny Haruno.

***
Białowłosy mężczyzna podrapał się po głowie, spoglądając na pismo z banku. Skąd niby te długi? Przecież nie brał pożyczki przez kilka ładnych lat, a nawet jeśli brał, to już dawno wszystko spłacił, a raczej po uregulowaniu rachunku żadne procenty nie powinny wzrastać, bo niby skąd się miały wziąć?
Westchnął cicho i rozkładając się wygodniej na kanapie, rzucił list na stolik. Czyżby oni maczali w tym swoje paluchy? Jeśli tak, to po co? Z zemsty?
Westchnął po raz kolejny i włączył telewizor, który naprawił kilka dni temu.
 - Łoo, idealnie zdążyłem na Fineasza i Ferba! – wrzasnął rozbawiony i już po chwili śpiewał czołówkę.

***
 - Nie żebym się czepiał, czy coś, ale co mu odbiło? – zapytał Naruto, patrząc na wyjście namiotu. Było ono zasunięte, dlatego w środku panował półmrok.
 - Mówiłem ci, że jest zdesperowany – odpowiedział czarnowłosy i ściągnął z siebie koszulkę, która była doszczętnie przemoczona. Odrzucił ją w bok. – Nie ma, co robić w życiu, więc się wtrąca w moje i myśli, że mnie tym uszczęśliwi. – Sięgnął po swoją torbę, by wygrzebać z niej suche ubrania. Nagle przerwał tę czynność i spojrzał na Młotka. – Nie przebierasz się?
Naruto nie odpowiadał, najwyraźniej wcale nie słuchał, co Sasuke ma mu do powiedzenia, czym jedynie go rozzłościł. Brunet migiem złapał za ręcznik i rzucił nim w stronę zamyślonego Uzumakiego, który obudził się dopiero po przyjęciu tego ciosu.
 - Co robisz, draniu! – wrzasnął natychmiastowo, ale po spojrzeniu w stronę  czarnookiego widocznie się spiął.
 - Co jest? – spytał Sasuke, przyglądając się jego czerwonej twarzy. Kto by pomyślał, że zawstydzi go swoją nagą klatą! – Naruto?
Przybliżył się do niego z perfidnym uśmiechem na ustach. Może Itachi jednak nie był głupi, na jakiego wygląda, i miał to wszystko ukartowane? Wszystko, co się w ostatnim czasie wydarzyło? W końcu nie od dzisiaj bawi się w pieprzoną swatkę.
Postanowił pomóc Młotkowi w pozbyciu się jego ubrań, skoro on sam za bardzo się do tego nie kwapił. Złapał więc za mokrą, białą koszulkę i podciągnął ją do góry, całując brzuch Naruto. Ot, takie małe urozmaicenie. Następnie podążył wyżej, zatrzymując się ustami na jego torsie i ściągnął z niego bluzkę, którą odrzucił gdzieś na bok.
Naruto sapnął cicho, dając do zrozumienia, że taka zabawa mu odpowiada, co tym bardziej odpowiadało Sasuke, który poczynał sobie coraz to śmielej. Błądził po ciele chłopaka, delikatnie masując żebra, i pozwolił by ten ułożył się wygodnie na ziemi.
Ulokowany między nogami blondyna, wpił się w jego usta, od razu wpraszając się językiem do środka. Pocałunek sam w sobie był bardzo chaotyczny, tak jakby od dawna siebie pragnęli, i trwał wyjątkowo krótko. A to z powodu cichego chrząknięcia kogoś obcego.
 - Kiba? – bąknął Uzumaki, wpatrując się w swojego przyjaciela i nadal leżąc pod Uchihą. Zrzucił z siebie tego drugiego, a kiedy się podniósł, po szatynie nie było już śladu.
Chciał wyjść, ale w ostatniej chwili się zatrzymał, przypominając sobie o lodowatym wietrze na zewnątrz, a on miał na sobie tylko mokre spodenki.
 - Muszę się przebrać – mruknął do siebie, po czym w tempie natychmiastowym rzucił się na własną torbę w poszukiwaniu jakieś suchej koszulki. Migiem ją na siebie założył, odpiął rozporek, a później ściągnął z siebie spodenki i został w samych bokserkach, także mokrych. Miał już zamiar się ich pozbyć, ale zrezygnował z tego pomysłu, soczyście się czerwieniąc. Czując na sobie wzrok Sasuke, spojrzał na niego, jednocześnie wyciągając z torby nową bieliznę. – Możesz się odwrócić?
 - Wstydzisz się mnie? – Jedna z ciemnych brwi podążyła ku górze.
 - Nie o to chodzi.
 - Obaj jesteśmy facetami – kontynuował Uchiha, uśmiechając się złośliwie.
 - Gdyby nie fakt, że ktoś tutaj leci na mój tyłek – mówił, marszcząc brwi – to nie widziałbym sprzeciwu, żebyśmy gonili całkiem nadzy. Ale muszę dbać… o swoje.
Sasuke wzniósł tylko oczy ku niebu, ale odwrócił się, by samemu się przebrać.
 Naruto wyszedł z namiotu ubrany w spodnie dresowe oraz niebieską koszulkę, po czym skierował się ku Kibie, który siedział na ławeczce, tuż obok przygaszonego paleniska. Bez słowa usiadł obok przyjaciela, wyczekując aż ten pierwszy zabierze głos.
 - Jak długo?
 - Co?
 - No, jak długo ze sobą jesteście. – Inuzuka spojrzał na niego spode łba. – Tydzień? Dwa? A może to była miłość od pierwszego pojawienia?
Naruto zacisnął usta w cienką kreskę, aby się nie zaśmiać, jednak gdy doszło do niego, że szatyn jest najnormalniej w świecie zazdrosny, zrzedła mu mina.
 - Nie mów, że… coś tenteges… do – urwał nie mogąc przepuścić już więcej słów przez usta.
 - Gaara – powiedział tylko.
 - Co z nim?
 - Cholera, Naruto! Jesteś taki głupi, czy tylko udajesz?! – wrzasnął, wstając z miejsca. Nastała między nimi cisza, którą blondyn bał się przerwać. – On się w tobie buja chyba już od podstawówki.
Uspokoiwszy się, usiadł z powrotem na ławkę.
 - Serio?
 - Nie zauważyłeś tego?
 - Ani przez moment – odpowiedział z prawdą.
 - Nawet wtedy, gdy zawsze chciał z tobą spać na wycieczkach i nocowaniach?
 - No cóż, zajebista ze mnie poduszka jest – zaśmiał się, przecierając kciukiem nos.
 - Ty serio głupi jesteś.
Uzumaki puścił tę uwagę mimo uszu.
 - Tak sobie myślałem – zaczął powoli Kiba – że wasza znajomość wykracza poza przyjaźń.
 - Chyba tylko z jego strony. Ja go uważam wyłącznie za przyjaciela – rzekł, wpatrując się w las. Przez głowę przeleciała mu Haruno. Znaleźli ją, czy nie? Potrząsnął głową, żeby wyrzucić z niej dziewczynę. – Ale ty chyba nie.
Naruto spojrzał na Inuzukę, który ze spuszczoną głową burczał coś pod nosem. Uśmiechnął się do siebie, przypominając sobie rozmowę z Gaarą. Rudowłosy mówił mu wtedy, że Kiba się w nim zauroczył, ale czy jest to prawda?
 - To jest jakieś popieprzone – przyznał, chowając głowę między nogami. – Gdy widzę dziewczyny, to mam ochotę się z nimi zabawić, no wiesz, cycki i te sprawy – westchnął – ale przy nim czuję się inaczej. Gdy się wtedy całowaliśmy było zajebiście! Tylko podczas trzeźwienia coś mnie wzięło i… no! Nie mogłem wywalić z głowy tego, że się ze mnie nabija! Przecież… - urwał na chwilę – to w tobie się buja.
 - Powiedz mu, że lubisz go bardziej niż powinieneś – zaproponował blondyn. – On się za tobą ogląda, myślisz, że tego nie widać? – zaśmiał się na próbę pocieszenia przyjaciela.
 - I mówi to ktoś, kto sam tego nie widział – warknął Kiba, łypiąc na niego wściekle. – Ty mi lepiej doradź, jak mam mu to powiedzieć, mistrzu.
 - Słuchaj swego serca, ono zawsze zna odpowiedź – rzekł, łapiąc go za ramię i mocno je ściskając.
 - Stary, znowu się bajek naoglądałeś? – Inuzuka spojrzał na niego, jak na jakiegoś odludka.
 - Nie moja wina! – bronił się. – Jiraiya znowu ma fazę na kreskówki i jestem zmuszony oglądać razem z nim!

***
Na początku minęła tylko godzina, później druga, trzecia. Przemierzali lasy, morza, góry, by dorwać królewnę różu, która zagubiła się w tym pięknym świecie. W każdym razie takie myśli kłębiły się w głowie Kankuro.
 - Długo już idziemy? – jęknął Itachi, przecierając spocone czoło dłonią. – Za chwilę się ściemni i sami zabłądzimy…
 - Nie marudź, kmiocie. Za niedługo dotrzemy do twierdzy na spoczynek! – wrzasnął starszy No Sabaku, pokazując gdzieś patykiem, który służył mu za miecz.
 - A jemu co? – szepnął brunet, pochylając się w stronę Gaary.
 - Kiedy jest zmęczony, odbija mu palma – odpowiedział zgodnie z prawdą. – Raz, gdy byliśmy nad jeziorem, pokłócił się z Naruto, a później przywiązał go do belki i chciał sprzedać jakimś piratom. Na początku myślałem, że się zjarał, czy coś, ale to tylko jego chora wyobraźnia.
Itachi zrobił dziwną minę, lecz po chwili się zaśmiał, mając w głowie ten obraz. Przed jego wyjazdem Kankuro się tak nie zachowywał, a mogło być tak zabawnie!
W końcu zatrzymali się na jakieś małej polance i usiedli na trawie.
 - Macie może poidło, moi bracia? – zapytał starszy No Sabaku, ówcześnie wbiwszy patyk w ziemię i powiesiwszy na nim swoją koszulkę. Kiedy usłyszał przeczenie, powiedział: - Podróż niemiłosiernie się dłuży. Nasza pani czekać nie mo… Kurwa! – wrzasnął, gdy położył się na trawie, po czym szybko zerwał się do siadu. – Jebnąłem w gówno!
 - Co?
 - Gówno! Patrzcie! – Odwrócił się do nich tak, aby zobaczyli jego ubabrane plecy.
Pierwszy wybuchnął Itachi, zaraz po nim młodszy chłopak.
 - Gówniana sprawa! – zaśmiał się Uchiha, nie mogąc powstrzymać śmiechu. – Skoro się obudziłeś, to możemy iść, nie?
 - A co z tym?! – wskazał na swoje, ozdobione brązowym śladem, plecy. – No co?!
 - Weź tego nie pokazuj, bo rzygnę – warknął rudowłosy i zakrył swoje usta dłonią. – Wracajmy do obozowiska, bo i tak jej już dzisiaj nie znajdziemy – dodał, mając na myśli Różową. – Może się stąd już dawno wydostała.
 Ruszyli z powrotem. Oczywiście Kankuro oczyścił jeszcze plecy swoim mieczo-patykiem, a resztę wytarł koszulką.
 - Ej, słyszeliście to? – zapytał Gaara, gdzieś w połowie drogi.
 - Niby co, młody? Bawisz się w Naruciaka? On też miał nasrane, jak mnie zobaczył w ciemności.
 - Uciszcie się na chwilę – zażądał Uchiha i zaczął przysłuchiwać się niezidentyfikowanym dźwiękom. – To stamtąd dochodzi!
Pobiegli w miejsce, które wskazał brunet, ale nic nie zobaczyli. Za to dźwięki przybrały o sile. Rozglądnęli się jeszcze na chwilę, dopóki Kankuro, będący w krzakach, nie zauważył postaci, siedzącej na pniu drzewa.
 - Tutaj!
Cała trójka, ukryta w jakiś krzaczorach o dziwnych liściach, wpatrywała się w beczącą Sakurę. Kankuro podrapał się po plecach.



No tak, odrobinę się nad wami znęcałam, opóźniając publikację, ale w końcu udało mi się skończyć rozdział! Może wydać się krótszy niż poprzedni, głupszy, bez sensu i takie tam, ale nie miałam pojęcia, co napisać. Wyszło, jak wyszło, nie miejcie pretensji :D
Na następne wpisy (jeśli dam radę!) nie będziecie musieli tak długo czekać, bo mam zarys akcji w mojej głowie. Nawet ostatnio wpadłam, jak to się wszystko zakończy xD
Chciałabym serdecznie podziękować
Szymonowi, który ma dobre serducho i mnie broni przed nożyczkami xD Właśnie tobie dedykuję powyższy rozdział!

wtorek, 12 marca 2013

THE VERSATILE BLOGGER

Etto... Pisałam sobie przed chwilą nocię na tego bloga, ale coś mnie tchnęło na sprawdzenie, czy nie mam nowych komci i niespodzianka! Aż trzy, za które oczywiście bardzo dziękuję :D Ale na temat. Zostałam nominowana przez Taleję (ponownie, widać, że ktoś mnie tu kocha XD) znowu na jakiegoś czasochłonnego syfa, ale tym razem się w to zabawię. Nie pytajcie dlaczego, bo sama nie wiem.

Zasady:
- podziękować nominującemu blogerowi u niego na blogu
- pokazać nagrodę " Versatile Blogger Award " u siebie na blogu
- ujawnić siedem faktów dotyczących samego siebie
- nominować piętnaście blogów, które jego zdaniem na to zasługują
- poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów

 
                                          


"Ujawnić siedem faktów dotyczących samego siebie" - że co, proszę? Nic ciekawego, co by was urzekło nie przychodzi mi do głowy. No, ale niech będzie xD
 - Lubię facetów, jednak po wypiciu bardziej ciągnie mnie do kobiet.
 - Boję się ciemności. 
 - Chciałabym być facetem i być gejem. A jeszcze bardziej chciałabym być Naruto, w jakimś wybranym opowiadaniu. 
 - Jedyne owoce jakich nie lubię, to kokos i ananas. 
 - Na SasuNaru natknęłam się przypadkowo, poprzez szukanie anime. 
 - Kocham węże i pająki :) 
 - Jestem raczej uśmiechniętą i szurniętą osobą, jednak przez długi okres cierpiałam na depresję, co kończyło się częstymi wizytami u psychologa.
 

To teraz blogi;
1.http://emiko-sasunaruyaoi.blog.pl/
2.http://checkmate-yaoi.blogspot.com/
4.http://blue-yaoi.blogspot.com/
5.http://krakenowe-cos.blogspot.com/
6.http://naruto-yaoi-sasuke.blogspot.com/
7.http://naruto-one-shot.blogspot.com/
8.http://bumpy-path-yaoi.blogspot.com/
9.http://niebo-czy-pieklo.blogspot.com/
10.http://i-co-dalej-sasunaru-love.blog.onet.pl/
11.http://sn-yumiinatsu.blogspot.com/
12.http://new-stories-sasunaru.blogspot.com/
13.http://my-sweetheart-naruto.blogspot.com/
14.http://neko-chan-yaoi.blogspot.com/
15.http://top-secret-yaoi.blogspot.com/

Czy tylko ja uważam, że 15 blogów do wymienienia, to za dużo?
Teraz pozostaje mi poinformować wszystkich o nominacji, ale teraz nie mam na to czasu. Wrócę później, więc postaram się, to jeszcze dzisiaj zrobić :3

Ludzie, opornie mi trochę to pisanie idzie, dlatego nie dam rady dzisiaj nic wrzucić X.x Ale na pewno będę próbowała coś stworzyć w tym wordzie, w końcu przede mną wieczór i noc, w najgorszym wypadku najbliższe dni. Także, uzbrojcie się w cierpliwość i nie miejcie mi tego za złe xD



poniedziałek, 11 lutego 2013

XVI


 - Nie wiedziałem, że rozprawiczanie boli, Naru – zarechotał Kankuro, widząc leżącego na ziemi chłopaka. Ten tylko bardziej rozszerzył oczy, będąc pewnym, że w ich stronę podążał facet z siekierą w ręku. Wyobraźnia naprawdę potrafi zaskoczyć.
 - Co ty tu robisz?! – wrzasnęła Sakura, wyciągając w stronę No Sabaku zaciśniętą pięść. Cała drżała, oddychając ciężko. Można by powiedzieć, że była zdenerwowana, gdyż plany dotyczące Naruto wzięły w łeb. A przecież miało być tak pięknie!
 - Wylać się przyszedłem – powiedział spokojnie, zakładając ręce za głowę. Prychnął, kiedy dziewczyna zrobiła w jego stronę krok, nadal dysząc. – No chyba nie będę tego robił przy Kibie! Po wypiciu robi się jakiś dziwny, jeszcze by mu się zachciało podglądać!
 - Wracajmy… - szepnął nagle przybity Uzumaki, jednak nikt go nie słuchał. Oboje jego przyjaciół byli zajęci skakaniem sobie do gardeł. Miał już tego po dziurki w nosie. Nie dość, iż Kankuro go przestraszył, że prawie zawału dostał, to jeszcze Sakura nie mogła sobie darować wszelakich wyzwisk pod jego adresem. Złapał się za głowę, która niemiłosiernie zaczęła go boleć. – Nie przeszkadzajcie sobie.
Wstał z ziemi, na której wciąż siedział, i ruszył w stronę obozowiska. Tak jak podejrzewał, nikt nie zauważył, że opuścił on miejsce spółkowania z Haruno, a był pewny, iż takie właśnie miała plany. Nawet nie musiał odwracać się do tyłu, do jego uszu nadal docierały kąśliwe uwagi i wyzwiska.
W końcu udało mu się dotrzeć pod ich wspólny namiot, stojący niedaleko paleniska. Rozpinając zamek, ściągał buty, które mieli zostawić na zewnątrz, gdyż Kankuro nie był fanem śmierdzących trampek Inuzuki, zresztą pozostali też nie. Wszedł do środka i pierwsze co rzuciło mu się w oczy, to dwaj śpiący nastolatkowie, wtuleni w siebie, jakby było dwadzieścia stopni na minusie. Na ten widok, jak z obrazka, jedynie się zarumienił i wyszedł na dwór. Że to zawsze on ma takiego pecha i trafia na różowowłose pustaki! Szlag by to wszystko trafił! Przecież miał szanse na głębsze zapoznanie Sasuke, ale oczywiście z niej nie skorzystał, tłumacząc sobie iż gejem nie jest, chociaż jego ciało mówiło coś innego.
Zrezygnowany usiadł na ławeczce, którą zajmował razem z Haruno dzisiejszego wieczoru. Czuł się samotny, mimo, że tuż obok pochrapywali jego przyjaciele, a z głębi lasu nadal można było usłyszeć krzyki jego dziewczyny. Chciał Sasuke, tu i teraz. Nawet nie zdawał sobie sprawy, że może za nim tak bardzo tęsknić, a przecież nie byli w za dobrych stosunkach. Muszę coś z tym zrobić, pomyślał. Tylko co?
Zamknąwszy oczy, usłyszał niedaleko siebie głośny huk, a tuż po nim donośny jęk.
 - To za macanie mojego tyłka!
Odwrócił się do tyłu i zauważył swoją dziewczynę pochylającą się nad ciałem Kankuro, które bezwładnie leżało na ziemi. Gdyby nie fakt, że ruszyło się raz, czy dwa, blondyn byłby pewien, że Haruno pozbyła się go raz na zawsze.
 - Prze… wróciłem się… tylko – wyburczał obolały No Sabaku. – Jesteś… okrutna…
 - Okrutna, to ja dopiero mogę być! – skwitowała dziewczyna, poprawiła swoją fryzurę, a później podeszła do znudzonego Uzumakiego i usiadła mu na kolana. Blondyn cicho stęknął, czując jej ciężar. Przedtem wydawała się znacznie lżejsza. – Naruto, wszystko w porządku?
 - Tak – szepnął, nie racząc nawet na nią spojrzeć.
 - Słuchaj, jeśli coś cię trapi, to zawsze…
 - Pobudka, moje gejuszki! – wrzasnął Kankuro, jednocześnie wtrącając się różowowłosej w pół zdania.
Niebieskie oczy skierowały się na ich wspólny namiot, gdzie zobaczyły wypinający się w ich stronę tyłek, jak i jego właściciela, zaglądającego do środka.
 - Zostaw ich, niech śpią – zawołał Uzumaki, odsuwając od siebie dziewczynę. Nie umknęło mu niemiłe warknięcie, kiedy pacnęła tyłkiem o deski, jednak to zignorował i wstał z ławki, kierując się w stronę namiotu.
 - Nie zmieścimy się przez nich. Patrz jak się rozwalili!
Uzumaki westchnął ciężko i w duchu przyznał Kankuro rację. Miejsca było mało, może w ścisku daliby radę się ułożyć, ale śmierdzące stopy Kiby uniemożliwiały chociażby zbliżenie się do materaca.
 - Mam pomysł, Naru – szepnął No Sabaku, podejrzanie się uśmiechając, co za bardzo nie spodobało się blondynowi. Czuł zbliżające się kłopoty. – Kto ostatni ten śpi na dworze! – wrzasnął, popychając do środka zdezorientowanego Uzumakiego i sam podążył za nim.
 - A co ze mną? – Chłopacy usłyszeli piskliwy głos Sakury, a po zerknięciu w stronę wyjścia, ujrzeli jej twarz.
 - Chyba zostaje ci dywanik przed namiotem – zarechotał Kankuro. – Pani wybaczy, ale my się już położymy.
Naruto parsknął śmiechem, kiedy duże dłonie jego przyjaciela zasunęły zamek, tuż przed nosem różowowłosej. Wiedział, że źle robi zgadzając się na głupie pomysły brata Gaary, jednak nic z tym nie robił, chociaż mógł przypłacić swoim życiem. Sakura pewnie za chwilę się wkurzy i wtargnie do ich namiotu niczym huragan.
 - Wpuszczaj mnie! Kankuro, jeszcze trochę, a obudzisz się rano w naszym ognisku! – I jak blondyn podejrzewał, tak się stało. Haruno zaczęła szarpać siatką, dopóki nie zrobiła w niej palcami dziur, przez co zrezygnowany No Sabaku musiał wpuścić ją do środka. Pierwszą rzeczą jaką dziewczyna zrobiła, było rzucenie się na Naruto, który myślał, że ona pierwsze załatwi Kankuro.
Trochę czasu minęło, ale w końcu udało im się poskromić Sakurę, która w tejże chwili leżała przy cienkiej ściance namiotu, obrażona na cały świat. Chłopacy postanowili podążyć w jej ślady i ułożyli się między nią, a śpiącymi „kochasiami”, których odrobinę przesunęli, żeby zrobić miejsce dla siebie. Pomimo doskwierającej niewygody, w końcu i tej dwójce udało się zasnąć.

***

Uchiha Sasuke leżał właśnie w swoim łóżku i rozmyślał o tym, co powiedział mu w nocy brat. „Wydaję mi się, że jest z tą całą Sakurą, by ukryć swoje prawdziwe uczucia.” Co jeśli to prawda? Jeśli Naruto go kocha, ale boi się do tego przyznać?
Westchnął ciężko, przewracając się na drugi bok, jednak szybko tego pożałował, gdyż zauważył swojego brata w progu drzwi.
 - Nie wstajesz? – spytał starszy, robiąc kilka kroków w stronę łóżka. Sasuke pokręcił przecząco głową. – Bo wiesz, mam dla ciebie małą propozycję.
 - Co znowu ten twój umysł wymyślił?
 - Dwudniową wycieczkę. – Uśmiechnął się zachęcająco. – Czyli dzisiaj jedziemy, w poniedziałek wracamy.
 - Nigdzie nie jadę – oznajmił, po czym odwrócił się do brata tyłem.
 - No dobrze, to miała być propozycja, ale w tym przypadku użyję siły – powiedział Itachi. – Jak do godziny nie będziesz spakowany, to własnoręcznie zaniosę cię do auta i nic mnie nie będzie obchodzić, że nie będziesz miał majtek na przebranie. Własnych ci nie pożyczę, więc radzę ci ruszyć leniwą dupę i grzecznie wstać z łóżka.
 - Wiesz co mi możesz zrobić? Po…
 - Sasuke,  ja nie wiem kto cię uczy takich brzydkich słów! – krzyknął, zasłoniwszy swoje uszy. Mało brakowało, a zacząłby krzyczeć, żeby nie słyszeć zbereźnych wyrazów, wymawianych przez niewinne usta młodszego.
 - Jeszcze nic nie powiedziałem. – Sasuke podniósł się z materaca, po czym spojrzał na brata.
 - Nieważne – bąknął Itachi, a jego ręce opadły swobodnie wzdłuż ciała. – Jedziesz i bez gadania.
 - Coś ty się tak uparł na ten wyjazd, co?
 - Mam swoje powody. – Uśmiechnął się podejrzanie, jednak po chwili przyjął swój zwyczajny wyraz twarzy. – Zacznij się pakować, bo nie zdążymy na twoje randez-vous.
 - O czym ty mówisz?
 - Naruto jest na tej wycieczce – powiedział, po czym wyszedł z pokoju brata.

***

Naruto razem z przyjaciółmi, siedział na ławce i przyglądał się kłótni w wykonaniu Gaary i Kiby. Niby nic strasznego, w końcu oni nie potrafią wytrzymać bez zwrócenia sobie uwagi nawet pięciu minut, jednak dzisiejszy powód zaskoczył blondyna. Nic dziwnego, skoro Inuzuka pragnął spuścić porządne lanie przyjacielowi za tulenie się do niego w nocy.
 - Jak oni za chwilę nie przestaną, to mi głowa pęknie – warknęła Sakura, po czym schowała twarz w dłoniach, a łokcie oparła o swoje uda.
 ~ Byłem pijany!
 - Muszę odsączyć kartofelki, Naru – sapnął Kankuro, klepiąc blondyna, obok którego siedział, w plecy. – Pilnuj ich za ten czas.
 ~ Co mnie to obchodzi, ważne, że się do mnie kleiłeś!
Naruto kiwnął głową, a następnie przerzucił swój wzrok na dwójkę krzyczących kumpli. Rozszerzył bardziej oczy, kiedy zobaczył, jak Kiba uderza Rudego w twarz. Natychmiast wstał i rzucił się na Inuzukę, który siedząc na przyjacielu, planował kolejne uderzenie.
 - Co ci odpieprzyło?! – wrzasnął blondyn, odciągając zaciśniętą pięść od twarzy Gaary.
 - Nie wtrącaj się! – Roztargniony szatyn popchnął Naruto, przez co ten wylądował na tyłku, jednak nie dawał za wygraną. Ponownie ruszył do tłukących się kumpli i tym razem skutecznie odsunął Kibę na odpowiedni dystans. Kiedy tylko Inuzuka ochłonął, wyszarpał się z rąk niebieskookiego i bez słowa zagłębił się w las.
Naruto podszedł do leżącego na ziemi przyjaciela , podał mu dłoń, za którą Gaara szybko złapał, i zaprowadził go na ławkę, gdzie Sakura bez wzruszenia malowała sobie paznokcie.
 - Nie powinien cię uderzyć – stwierdził Uzumaki, kucając przed No Sabaku i łapiąc za jego kolana.
 - Wielu rzeczy nie powinien robić, a jednak je robi. – Westchnął głęboko. – Bicie mnie należy do tych mniejszych wykroczeń.
 - Co ty pieprzysz, Gaara. To twój przyjaciel, papierosy nie są ważniejsze od przyjaźni! To o co tak dokładnie poszło? – zapytał, zmieniając temat.
 - Bo wiesz, my się jeszcze… całowaliśmy…
 - Całowaliście się… - powtórzył blondyn, a jego kącik ust uniósł się delikatnie do góry. – To dlatego on…
 - Tylko mi nie mówcie, że nasza paczka zamienia się w jakieś homo-niewiadomo coś! – Wrzasnęła oburzona Haruno, zakręcając różowy lakier do paznokci. – Jeszcze trochę i ty, Naruto, będziesz miał jakieś dziwne zapędy.
 - Zamknij się… - warknął, powstrzymując się przed przyznaniem jej racji. – Co ty wiesz o mojej orientacji…?
 - Co proszę? – Zamrugała kilka razy, wyłapując sens wypowiedzi swojego chłopaka. – Chyba nie chcesz powiedzieć, że…
 - Nic przecież nie mówię. – Spojrzał jej w oczy z kpiącym uśmiechem.
 - Jakoś nie przypominam sobie, żebyś była w naszej paczce – odezwał się nagle Gaara, na co dziewczyna się speszyła. – A w ogóle, co z moim bratem? – zwrócił się do Naruto, z pytającą miną.
 - Poszedł w krzaki, ale coś go długo nie ma…
 - Może podetrzył się jakiś trującym liściem i tak go swędzi, że wstydzi się tutaj przyjść – zaśmiał się Rudy, a blondyn mu zawtórował, rechocząc jak głupi.
Po chwili śmiechów, usłyszeli szelest krzewów, zza których wyłonił się powód ich żartów w postaci Kankuro. Zdziwili się, kiedy zauważyli także Itachiego, podążającego za ich przyjacielem.
 - Co ty tutaj robisz? – spytał natychmiast Uzumaki, wpatrując się w czarne oczy.
 - A wycieczkę sobie z moim braciszkiem zorganizowaliśmy! – odpowiedział ucieszony. Ale Naruto zastanawiała tylko jedna rzecz, gdzie ten owy „braciszek” jest? – Sasuke poszedł się przejść. Jak byliśmy młodsi, dużo razy tutaj przyjeżdżaliśmy, więc pomyślałem, że warto odświeżyć stare lata.
 - Poszedł się przejść? Jak wpadnie na Kibę, to może się to okazać obiciem mordy… dla Kiby – zaśmiał się Gaara, rozmasowując swój policzek.
 - Ale Kiba nie jest chyba aż taki wściekły, żeby…
Nie dokończył, gdyż został pociągnięty przez Sakurę w stronę namiotu. Przechodząc obok Itachiego, prychnęła dając do zrozumienia, że nie trawi tego faceta, od kiedy ubarwił jej spodnie w ten pamiętny dzień, gdy wyznawała miłość jego bratu.
 - Co się stało? – spytał, kiedy dziewczyna się w końcu zatrzymała i spojrzała na niego niepokojąco.
 - Ty mi powiedz. – Skrzyżowała ręce na piersiach i posłała mu ponaglające spojrzenie. – Co oni tutaj robią?
 - A bo ja wiem?
 - To miał być nasz wspólny wyjazd. Oczywiście wszystko musiało się spieprzyć! – warknęła, przeklinając w myślach cały świat i Bóg wie co jeszcze.
 - Jaki nasz? – żachnął się Naruto. – To miał być czas spędzony z przyjaciółmi, ty nie miałaś jechać.
 - Wiesz co jest w tobie najgorsze? Że wolisz spędzać czas z tymi… tymi pijącymi i rzygającymi gdzie popadnie frajerami, niż ze mną! Czego mi brakuje? No, czego?! – Dźgnęła go palcem w pierś.
 - Chociażby trochę empatii – odparł z grymasem na twarzy i rozmasował sobie to miejsce. – Pomyślałabyś o uczuciach innych, a nie tylko o sobie.
 - Myślę o tobie codziennie, kocham cię, nie wystarcza ci to?! – krzyknęła, kiedy Naruto odwrócił się niej tyłem i ruszył przed siebie. – Czekaj, jeszcze z tobą nie skończyłam!
Blondyn nie chciał jej słuchać, nie chciał. Nawet jeśli mówiła prawdę, nie obchodziło go to. Dawał jej szanse już wiele razy, ale oczywiście wszystkie zmarnowała, więc nie chciał marnować swojego czasu z taką dziewczyną. Po za tym czuł coś do Sasuke, a jeśli okazałoby się to tylko czymś przelotnym i tak wolałby podzielić się z nim kawałkiem swojego życia.
 - Naruto! – Usłyszał za sobą, ale się nie odwracał. Nadal parł przed siebie, aż w końcu wołanie Sakury ucichło, przez co odetchnął z ulgą. Już wolał spędzić kilka godzin w samotności, mimo, iż był osobą towarzyską, niż użerać się z Haruno.
Zaszywając się głębiej w las, zauważył za drzewami połyskujący błękit, więc w tamtą stronę się udał. Tak jak podejrzewał trafił nad małe jeziorko, które śmiało można by było określić mianem stawiku.
 - Naruto? – Spiął się, słysząc męski, lekko zachrypnięty głos. Odwrócił się tam skąd dochodził i zobaczył Sasuke, siedzącego na jednej z dwóch ławek. Nie wiele myśląc zrobił kilka kroków w jego stronę, by po chwili usiąść tuż obok.
 - Skąd się tu wziąłeś? – spytał Uzumaki, nieco zdenerwowany nagłym skokiem temperatury.
 - Przyjechałem razem z Itachim – odparł, wpatrując się w niebieskie tęczówki. – Zachciało mu się biwakować.
 - Wiem, widziałem się już z nim. Mówił coś tam o odświeżeniu starych lat.
 - A o wpakowaniu brata siłą do auta nic nie wspomniał? Groził mi nawet majtkami.
 - Co? – zaśmiał się Naruto. – On jest niesamowity.
 - Chyba raczej zdesperowany – skwitował, po czym trzepnął go dłonią w czoło, burząc grzywkę, która i tak była w nieładzie. – Co się stało, że Sakura cię wołała? Nawet woda drgała pod wpływem jej głosu.
 - Zerwałem z nią, ale nie jestem pewien, czy to do niej dotarło.
 - Zaskakujesz mnie, Uzumaki – fuknął rozbawiony. – Chyba w końcu zauważyłeś jaka ona naprawdę jest.
 - Uwierz, ja to wiedziałem już dawno – przyznał się, kierując swój wzrok na staw.
 - To dlaczego z nią byłeś?
 - Miałem swoje powody – odpowiedział Naruto i spojrzał na Sasuke, który niepewnie na niego patrzył.
Między nimi nastała krępująca cisza, w czasie której patrzyli sobie w oczy, dopóki nie usłyszeli głośne:
 - Naruto!
 - Cholera, ona mi nigdy nie da spokoju – zajęczał Uzumaki, robiąc minę męczennika.
 - Chcesz się jej pozbyć raz na zawsze? – spytał nagle Sasuke, przysuwając się do blondyna.
Naruto przytaknął, po czym lekko się zarumienił, kiedy Uchiha złapał za jego podbródek, przyciągając do pocałunku. Czuł ciepło rozchodzące się po jego ciele, gdy Sasuke muskał delikatnie jego wargi, a zaraz po nim dreszcz, kiedy brunet wsunął mu język do środka. Westchnął mu w usta, czując ciepłą dłoń na swoim odsłoniętym udzie. W porównaniu do Uchihy, który odziany był w szare, podwinięte pod kolana, spodnie, Uzumaki miał na sobie krótkie, pomarańczowe spodenki.
Nagle oprócz języka, bawiącego się z jego własnym, poczuł jak Sasuke wplątuje mu we włosy swoje palce, a następnie odciąga do tyłu. Nie, to nie mógł być Sasuke!
 - Aj, aj, aj, co robisz, Sakura-chan! – wyjęczał, zorientowawszy się, że sprawczynią była Haruno i natychmiast złapał się za tył głowy, rozmasowując miejsce, w którym ubyło kilka włosów.
 - Co ty z nim robisz?! – spytała z wyrzutem, spoglądając na swojego chłopaka z odrazą.
 - Nie widziałaś? Może mam to powtórzyć? – Pochylił się w stronę Sasuke, z zamiarem ponownego zetknięcia ich ust, jednak Sakura skutecznie mu w tym przeszkodziła, łapiąc go za koszulkę i ciągnąć ku sobie. – Coś nie tak? – zaśmiał się, jednak szybko mina mu zrzedła, kiedy został ugodzony przez dziewczynę w twarz. Tracąc równowagę przechylił się do tyłu i nawet machanie rękoma mu nie pomogło – z głośnym hukiem wpadł do wody.
Sasuke widząc to przedstawienie, wstał przestraszony z ławki, ale kiedy zauważył wynurzoną głowę Naruto, uśmiechnął się. Podszedł do Sakury, która aż kipiała wściekłością.
 - Ty chyba naprawdę nie rozpoznajesz dobrego aktorstwa – zakpił, patrząc jej prosto w oczy.
 - Hę?
 - Myślałaś, że zainteresuję się jakimś beznadziejnym blondynem? – Prychnął. – To było tylko po to, żebyś się w końcu od niego odpieprzyła. Miałem ci tego nie mówić, no ale, jak widzisz trochę przesadziłaś… - Wskazał na Uzumakiego, który niezgrabnie podpływał do brzegu, trzepiąc się z zimna.
 - Ja tam swoje wiem. Słyszysz Naruto? Od samego początku wiedziałam, ze ta twoja paczka jest zbiorowiskiem pedałów!
 - Teraz t-to moja paczka, c-co?
Sakura ostatni raz spojrzała na Uchihę i aż ją ręka zaświerzbiła, aby go także uderzyć, ale ostatecznie zrezygnowała z tego pomysłu i ruszyła w stronę obozowiska.
 - Zaraz zamarzniesz – westchnął Sasuke, po czym kucnął na skraju i wyciągnął ku Naruto dłoń.
Blondyn chętnie za nią złapał i z dużym uśmiechem pociągnął ją w swoją stronę, co spowodowało kolejny huk. Po chwili tuż obok Uzumakiego, wynurzyła się głowa czarnowłosego.
 - T-to za nazwanie mnie beznadziejnym blondynem! – warknął, patrząc złowrogo w czarne oczy.
 - D-dobe, gdybym t-tak myślał… to bym cię zostawił, a nie proponował p-pomoc przy wyjściu z wody.
 - Wiem, ale nie mogłem się powstrzymać przed wspólną kąpielą. – Naruto wyszczerzył swoje białe zęby, ale po chwili uśmiech zszedł mu z twarzy, gdy tylko Sasuke zbliżył się do niego.
 - Wspólna kąpiel, mówisz? A czy aby przypadkiem nie powinniśmy być nadzy? – Przejechał nosem po policzku Naruto, a jego ręce wkradły się pod białą koszulkę.
 - Chcesz mnie rozebrać? – spytał niepewnie, zagryzając dolną wargę.
 - A chcesz być rozebrany?
Nie odpowiedział tylko złapał Sasuke za policzki i zamykając oczy, pocałował go. Żołądek przewrócił mu się do góry nogami, kiedy brunet przyciągnął go do siebie bliżej, wsuwając język do rozwartych ust. Teraz niczego nie żałował. Czuł się dobrze przy Sasuke, nie zamieniłby tej chwili za żadne skarby świata. Wystarczyła taka chwila uniesienia, aby był usatysfakcjonowany.
 - Mam nadzieję, że nie będziesz się za chwilę wykręcał alkoholem, jak ostatnim razem – powiedział Sasuke, kiedy się od siebie oderwali.
 - Tym razem nie. Może już wyjdziemy, zimno mi jest. – Zmarszczył brwi, czując chłód otaczający jego ciało, który jeszcze przed chwilą był zastąpiony ciepłem Uchihy.
Brunet przytaknął i biorąc Naruto za rękę, podpłynął do brzegu.
 - No, tu jesteś! Szukam cię, Sasuke, od pół godziny! – Usłyszeli głos Itachiego, kiedy wyszli już z wody. Widząc ich całych zmoczonych, rozszerzył oczy. – A wam, co się stało?
 - Mały wypadek, spowodowany głupotą r-różowej – powiedział beznamiętnie młodszy, łapiąc się za ramiona i drżąc z zimna. Do tego wiał na niego bardzo irytujący wiatr, przez który prawdopodobnie zachoruje!
 - Kurde, pośpieszcie się, dam wam ręczniki – ponaglił ich Itachi i w trójkę pognali do obozowiska.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Tak, wiem, trochę długo musieliście czekać na ten rozdział, ale już jest! Nie wyszedł najlepiej, w ogóle miałam inne plany na akcje i kolejnego buziaka głównej parki, ale trudno się mówi. Może akurat komuś się spodoba takie coś :P I oczywiście skończyłam w takim momencie, a mogłam kontynuować, w końcu jakaś ważna akcja to nie jest, ale ręka mnie już boli, iż mam ją kontuzjowaną xD Parę osób już o tym wie, ale wolę się usprawiedliwić przy wszystkich, dlaczego tak długo zajęło mi pisanie tej notki. A pół rozdziału było już dawno napisane, a dzisiejszej nocy kończyłam drugą połowę, więc szał :P
Dedyk dla każdego komentującego czytelnika :* 


wtorek, 15 stycznia 2013

Mój Boże

Przed chwilą przeglądałam sobie statystykę bloga i wpadłam na ciekawy wpis w google O.o Matko, w życiu się tak nie uśmiałam XD 


     Przyznać się, kto szukał w googlach, że sasu się zlał? xD Hahaha, chyba dzisiaj nie zasnę xD
Przepraszam za notkę bez rozdziału, ale nie mogłam się powstrzymać przed pokazaniem tego światu... xD
-------------
Po wpisaniu tej frazy można znaleźć mojego bloga na 3 stronie :D