Rano Sasuke obudził dziwny zapach. Coś jakby stara, zapocona
skarpeta, która tydzień gniła pod łóżkiem. Ze strachem otworzył oczy i aż
jęknął z obrzydzenia. Przed jego twarzą była stopa Kiby! Najszybciej jak
potrafił zrzucił go z materacu. Szatyn na bliskie spotkanie z podłogą mlasnął
niespokojnie i przewrócił się na drugi bok. Uchiha westchnął. Miał już dość
tego kretyna.
To, że nie wyszedł z tego cholernego domu zaraz po przebudzeniu było błędem. Otóż Kiba, który ciągle się wiercił i machał nogami na wszystkie strony, wsadził mu palec do nosa. To była już przesada.
To, że nie wyszedł z tego cholernego domu zaraz po przebudzeniu było błędem. Otóż Kiba, który ciągle się wiercił i machał nogami na wszystkie strony, wsadził mu palec do nosa. To była już przesada.
- Bierz te giry kretynie!! – krzyknął, łapiąc śmierdzącą stopę
Inuzuki. Ścisnął ją z całej siły, dając upust swoim emocjom, i po chwili było
już słychać jęki bólu.
- Ała!! – Kiba wyrwał swoją stopę z ręki Sasuke. – Co ci
odbiło? I czego się drzesz?!
- Bo spać nie dajesz! Ty w ogóle myjesz nogi? – spytał, doskonale znając odpowiedź.
- Tak...! – zmieszał się szatyn.
- Właśnie widać... A tym bardziej czuć.
- Bardzo śmieszne bambusie... – wybąkał Kiba i zrobił obrażoną
minę.
- Bambusie... Ja nie mogę... Haha! – zaśmiał się Naruto, przerywając tę niby kłótnie. – Kiba ja cię normalnie kocham za te twoje teksty!
– mówił, wycierając z oczu łzy i podniósł się do przysiadu.
- Nie przesadzaj... Dzieci w podstawówce walą już lepszymi
tekstami – wtrącił Gaara i ziewnął. – Kurde te wasze ryki, to nawet nieboszczyka
by obudziły.
- Która godzina? – spytał blondyn, nie mogąc znaleźć swojej
komórki.
- Emm... dziesiąta trzydzieści – powiedział Kiba, zerkając na tarczę budzika
postawionego na biurku.
Sasuke wstał i skierował się ku drzwi.
- Już idziesz? – zapytał czerwono włosy.
- Taa... Wezmę tylko brata i już nas nie ma. – Wyszedł z
pokoju.
Zaraz gdy zniknął w korytarzu, Naruto natychmiast się
podniósł.
- Eee... Kibelek wzywa – powiadomił Kibę i Gaarę, gdy pytająco się w niego wgapiali.
Gdy przekroczył próg, od razu znalazł się przy brunecie.
- Możemy pogadać? – spytał zdenerwowany, łapiąc go za
przedramię.
- Jasne – powiedział obojętnie.
Uzumaki wciągnął go do łazienki i przed nim stanął.
- Więc...? – ponaglił blondyna, gdy ten rozmyślał nad tym co
powiedzieć.
- Skoro już jesteśmy trzeźwi, to... – zaczął nieśmiało.
- Chyba jak ty już jesteś trzeźwy – zaśmiał się.
- Niech ci będzie... – Spojrzał na podłogę. – Chciałem
porozmawiać o wczorajszym incydencie... – Nerwowo podrapał się po karku.
- Tak? Czyli o czym? – spytał czarnowłosy, udając, że nie wie o
co chodzi. Naruto spojrzał na niego z głupią miną.
- Dobrze wiesz o czym Draniu! O po... – urwał zawstydzony. – O
tym co się wczoraj wydarzyło.. – mówił ze spuszczoną głową.
- Młotku, nikt cię nigdy nie nauczył, że się patrzy w oczy
osobie, z którą się rozmawia? – Złapał blondyna za brodę,
pociągając ją do góry by widzieć jego twarz. – No, możesz kontynuować – rzekł z
lekkim uśmiechem.
- Łapy przy sobie! – Uzumaki zmarszczył brwi i oddalił się
trochę. – Jeśli masz zgrywać głupka, to rozmowa skończona. – Odwrócił się do niego
tyłem i już miał zamiar wyjść, gdy nagle Sasuke znalazł się przed nim i
pocałował go czule w usta.
- C-Co robisz...? – spytał cały czerwony Naruto.
- Udowadniam ci tylko, że wiem o czym mówisz. A teraz spadam.
– Otworzył drzwi. –Dokończymy tę rozmowę kiedy indziej, ok? – Bez czekania na
odpowiedź, wyszedł na korytarz.
Naruto oparł się plecami o ścianę i zjechał po niej w dół.
Był totalnie zaskoczony zachowaniem Uchihy. I ten pocałunek. Tak, pocałunek. A
co jeśli on nic nie znaczył? Sasuke chciał coś udowodnić, może mu tylko o to
chodziło. O nic więcej...
Co się dzieję... Ostatnim razem się tak czułem, gdy pierwszy
raz spotkałem Sakurke – pomyślał. Czy to o to chodzi? Mam sobie znaleźć
dziewczynę bo jestem aż tak
zdesperowany, że całuję się z Sasuke? Sasuke... – Westchnął i złapał się za
głowę, która niemiłosiernie go bolała. Szybko wstał, czego po chwili żałował, bo
prawie się przewrócił, i podszedł do półki. Wyciągnął z niej jakieś tabletki.
Nie zaglądając na etykietę, wsypał sobie kilka na dłoń i włożył je do ust, zapijając
wodą z kranu.
Spojrzał na siebie w lustrze. Chociaż się wyspał, wyglądał
gorzej niż w nocy. Blada skóra, przekrwione oczy... I jak on ma sobie kogoś
znaleźćm jak tak wygląda...?
Dotknął swoich spierzchniętych ust. Sasuke je całował. - W
lustrze zobaczył lekki uśmiech, który po chwili zniknął. Jego odbicie zaczęło nierównomiernie oddychać i się trząść. Spojrzał na swoje dłonie. Drżały.
- Co jest...? – wysapał. Obraz zaczął mu się rozmazywać, a
kolana trzęsły się jak galareta. Upadł. Ze wszystkich sił próbował wstać, ale
jego wysiłek był nadaremny. Zamknął oczy. W ciemnościach zobaczył Sasuke. Mówił
coś do niego, ale blondyn nie słyszał co. Po chwili już całkiem stracił kontakt
z rzeczywistością.
***
- Możesz nie palić w domu? – spytał zirytowany Itachi, który
wszedł do pokoju brata. Już wystarczająco go bolała głowa. Tego mu tylko
brakowało... Smrodu papierochów.
- Jak ci się coś nie podoba, to wyjazd. – Sasuke zaciągnął się
mocno i dmuchnął dymem w stronę długowłosego z nadzieją, że ten sobie pójdzie.
Starszy Uchiha zatkał sobie tylko nos i usiadł na łóżko obok niego.
- Zgaś to lepiej. Jak ojciec się dowie to będziesz miał
przechlapane.
- Stary przyjedzie dopiero za dwa dni... – powiedział ze swoim
już znanym ironicznym uśmiechem.
- No, ale... Ja nie lubię tego smrodu... – Kończyły mu się już
argumenty. – Zrobisz to dla mnie?
- Och, dla ciebie? – Zrobił kpiący głos, ale po chwili na
powrót zobojętniał. – Nie.
Itachi westchnął, spuszczając głowę w dół.
- Co się stało? Wczoraj byłeś taki milutki, okres masz? – spytał
ze śmiechem.
- Weź się odwal. – Przewrócił oczami i zaciągnął się. –Może mi
wróci humor jak wyjdziesz, sprawdzimy? – dodał po chwili.
- Aż tak się gniewasz za te obrzygane buty? – spytał potulnie.
Młodszy pokiwał głową. – Przecież przeprosiłem.
- Wiesz gdzie mam twoje przeprosiny... – Sasuke zgasił peta w
popielniczce i zamknął oczy.
Długowłosemu zrobiło się przykro. Wstał i bez słowa wyszedł
z pokoju brata.
Ciemnowłosy westchnął. Nie chciał wyżywać się na Itachim z
powodu złego humoru. Powinien to zrobić na osobie, która wywołała u niego tę
złość. Oczywiście mowa o tym różowo włosym pustaku.
~ Gdy wracał spokojnie do domu, ze śpiącym bratem pod pachą,
drogę zablokowała mu Sakura. Chciał ją po prostu bezczelnie wyminąć, ale ta
złapała go za rękaw przy tejże próbie.
- Sasuke... Porozmawiamy? – spytała piskliwym głosikiem.
- Nie mamy o czym – odpowiedział na tyle spokojnie, że sam
się zdziwił.
- Daj mi 5 minut, proszę... – Nie dawała za wygraną.
- Dobra, ale ani sekundę dłużej, więc się streszczaj. – Zmrużył
gniewnie oczy.
- No to... Już dawno chciałam ci coś powiedzieć. – Uśmiechnęła się
zawstydzona. – Od czasu gdy się pojawiłeś w naszej szkole, ciągle o tobie
myślę...
Zaraz, zaraz... Czy ona chcę mi wyznać miłość?! – Na te
myśli Sasuke prawie się zakrztusił. Sakura, widząc to tylko wesoło zamrugała i powróciła do swojej mowy.
- Ja cię ko...
- Daj se siana dziewczyno... – przerwał jej. On trzymał prawie
umierającego brata na ramieniu, a jej się zebrało na takie coś? – Możesz mnie
kochać, nie umieć żyć beze mnie... co tam wolisz... Ale może dałabyś mi w końcu
święty spokój? – Nie czekając na żaden ruch z jej strony, zaczął iść w stronę
domu. Miał nadzieję, że te brednie co jej powiedział dadzą jej w końcu do
myślenia i przejrzenia na oczy, że on nie jest dla niej, a tym bardziej na
odwrót.
- Ale, Sasuke... Czekaj! – Podbiegła do niego. - 5 minut
jeszcze nie minęło! – Stanęła przed nim.
- Ja naprawdę nie wiem, co w tobie widział ten blondyn... – powiedział
z przymkniętymi oczami.
- A no właśnie... Naruto... Zerwaliśmy w dniu, w którym cię
poznałam. Czy nie uważasz, że to było przeznaczenie?
- Przeznaczeniem by było, gdybyś nie była taką tępą laską... –Walnął
prosto z mostu. Chciał, żeby ją zabolało. Żeby uciekła stąd, jak najdalej i
nigdy jej już nie zobaczył.
Sakura przyjmowała na siebie te wszystkie kąśliwe uwagi z
uśmiechem i łzami w oczach. Pragnęła tylko, żeby Sasuke odwzajemniał jej
miłość. Ale może faktycznie stała się dla niego jakimś ciężarem... W sumie sama
by nie chciała, żeby jakiś paszczur się za nią uganiał, ale ona była naprawdę
ładną dziewczyną.
- Masz coś jeszcze do powiedzenia? – zapytał z kpiącym
uśmiechem.
- Ja... – zatkało ją. Co mu miała powiedzieć? – Ja przepraszam... – wybąkała. Spojrzała na twarz bruneta, która wyrażała w tym momencie lekki
szok. – Nie pomyś… - Nagle przerwał jej Itachi, który rozbudził się ze snu.
- Aa... Sasukee... Gdzie jest klooop... – jęczał. Nagle fala
kolorowych rzygów poleciała na ulicę i, o zgrozo, na buty młodego Uchihy,
opryskując też przy okazji spodnie dziewczyny.
- Itachi... JA PIERDOLE!! – wrzasnął na brata. – Wszystko twoja
wina! – warknął na różowowłosą, która trzęsła się z obrzydzenia.
- Moja wina? – spytała podnosząc głos. – To było mnie zaprosić
do domu, jak normalni ludzie to robią! Wtedy nic by się nie stało!
Pogadalibyśmy, powiedziałbyś, co miałeś powiedzieć i koniec!! – krzyczała. Sasuke
wgapiał się w nią z szokiem w oczach. Kto by pomyślał, że się mu postawi.
Sakura zamknęła oczy. Musiała się jakoś uspokoić, bo ledwo co
łapała powietrze do płuc.
- Żałuję... że tu w ogóle... przyszłam – mówiła przez łzy. – Nie
jesteś... tego wszystkiego wart...
Odwróciła się i szybkim krokiem zniknęła za zakrętem.
Sasuke stał tak w szoku, przez to co usłyszał, dopóki Itachi
znowu nie przypomniał mu o swojej obecności. Na szczęście tym razem długowłosy
obrócił głowę w prawą stronę i wymiociny poleciały na trawę. Westchnął i pomógł
bratu dojść do furtki. Jedyną dobrą stroną tego wszystkiego, oprócz oczywiście
odpędzenia Pustaka rzygami, był fakt, że żadnej żywej istoty nie było wtedy akurat
na dworze. ~
***
Gaara, jak to miał już chyba w naturze, kłócił się z Kibą
podczas grania na konsoli.
- Zaraz cię zmiażdżę!! – krzyknął podekscytowany szatyn.
- No chyba nie! – warknął No Sabaku. Nie mógł przegrać... Założył się z tym głupkiem o to, że ten który przegra, ubiera się w sukienkę i z
makijażem idzie sobie z tym drugim na spacer...
- Szykuj już sobie szpilki, bo jeszcze parę kopów i po tobie!
MUHAHAHAHA! – zaśmiał się jak psychol.
Grali tak jeszcze parę minut, gdy po domu rozniósł się głos
Kankuro.
- GAARA!! TEMARIII!! KURNA, CHODŹ TU KTOŚ!!
Rudy odłożył gamepada i wstał z fotela.
- A co z zakładem?? – spytał Kiba.
- Walić zakład. No chodź! – Złapał go za rękę i pociągnął do
siebie. Szatyn na dotyk jego dłoni pokrył się rumieńcem. Westchnął cicho i
podążył za czerwonowłosym.
- Co się sta... O kurwa...! Co z nim?! – spytał z przerażeniem Gaara, gdy zobaczył na podłodze, w swojej łazience, leżącego przyjaciela.
- Żyje jeszcze... Zadzwoniłem po pogotowie, ale jak się nie
pośpieszą, to nie będzie za fajnie – poinformował brata Kankuro.
- Naru... Coś ty zrobił, idioto... – Uklęknął przed blondynem,
patrząc na jego nieprzytomną twarz. Zbierało mu się na płacz. W końcu go
kochał. Tak... kochał go więcej niż przyjaciela, ale w życiu by mu tego nie
powiedział. To by wszystko zniszczyło. Dobrze mu było w roli przyjaciela, bo mógł
się z nim spotykać, spać u niego i na odwrót, po prostu być blisko niego...
Gdyby mu to zabrali...
- Co tak ryczeliście? – spytała Temari, zaglądając do środka. -
Cholera... Gaara... – szepnęła, widząc to całe zamieszanie. Dziewczyna dobrze
wiedziała o uczuciach brata do blondasa. – Ale on żyje... prawda?
- Taa... – odpowiedział Kankuro, sprawdzając puls. – Już jadą – powiedział, wyglądając przez okno. – Nie martw się, uratują go. – Poczochrał brata po głowie,
którą miał spuszczoną w dół. Po chwili zauważył coś mokrego na podłodze. Gaara płakał...
~ -Wspomnienia Sasuke
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Kraken, moja droga (chyba jedyna x.x) czytelniczko :*
Wiem, że miało być wczoraj.. ;c Tylko nie bij >.< Jak dobrze pójdzie to w ramach rekompensaty wrzucę kolejną część już dziś! ;)
~ -Wspomnienia Sasuke
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Kraken, moja droga (chyba jedyna x.x) czytelniczko :*
Wiem, że miało być wczoraj.. ;c Tylko nie bij >.< Jak dobrze pójdzie to w ramach rekompensaty wrzucę kolejną część już dziś! ;)
Nie mogę cię bić... bo dopiero teraz czytam. Weekendowy wyjazd trochę mnie zamroczył(?)I odsypiam po imprrrezce;3 No ale muszę powiedzieć: WIEDZIAŁAM!!! Jeśli chodzi o uczucia Gaary do Narusia. :D I cieszę się że Kiba się w nim kocha! Ahh... kocham takie gmatwanie! Moja koleżanka też cię pozdrawia ^^
OdpowiedzUsuńOna nie jest jedyna xd po prostu pisać się nikomu nie chce XD no wlasnie sorka :)
OdpowiedzUsuń