niedziela, 16 września 2012

VIII



Rano Sasuke obudził dziwny zapach. Coś jakby stara, zapocona skarpeta, która tydzień gniła pod łóżkiem. Ze strachem otworzył oczy i aż jęknął z obrzydzenia. Przed jego twarzą była stopa Kiby! Najszybciej jak potrafił zrzucił go z materacu. Szatyn na bliskie spotkanie z podłogą mlasnął niespokojnie i przewrócił się na drugi bok. Uchiha westchnął. Miał już dość tego kretyna.
 To, że nie wyszedł z tego cholernego domu zaraz po przebudzeniu było błędem. Otóż Kiba, który ciągle się wiercił i machał nogami na wszystkie strony, wsadził mu palec do nosa. To była już przesada.
 - Bierz te giry kretynie!! – krzyknął, łapiąc śmierdzącą stopę Inuzuki. Ścisnął ją z całej siły, dając upust swoim emocjom, i po chwili było już słychać jęki bólu.
 - Ała!! – Kiba wyrwał swoją stopę z ręki Sasuke. – Co ci odbiło? I czego się drzesz?!
 - Bo spać nie dajesz! Ty w ogóle myjesz nogi? – spytał, doskonale znając odpowiedź.
 - Tak...! – zmieszał się szatyn.
 - Właśnie widać... A tym bardziej czuć.
 - Bardzo śmieszne bambusie... – wybąkał Kiba i zrobił obrażoną minę.
 - Bambusie... Ja nie mogę... Haha! – zaśmiał się Naruto, przerywając tę niby kłótnie. – Kiba ja cię normalnie kocham za te twoje teksty! – mówił, wycierając z oczu łzy i podniósł się do przysiadu.
 - Nie przesadzaj... Dzieci w podstawówce walą już lepszymi tekstami – wtrącił Gaara i ziewnął. – Kurde te wasze ryki, to nawet nieboszczyka by obudziły.
 - Która godzina? – spytał blondyn, nie mogąc znaleźć swojej komórki.
 - Emm... dziesiąta trzydzieści – powiedział Kiba, zerkając na tarczę budzika postawionego na biurku.
Sasuke wstał i skierował się ku drzwi.
 - Już idziesz? – zapytał czerwono włosy.
 - Taa... Wezmę tylko brata i już nas nie ma. – Wyszedł z pokoju.
Zaraz gdy zniknął w korytarzu, Naruto natychmiast się podniósł.
 - Eee... Kibelek wzywa – powiadomił Kibę i Gaarę, gdy pytająco się w niego wgapiali.
Gdy przekroczył próg, od razu znalazł się przy brunecie.
 - Możemy pogadać? – spytał zdenerwowany, łapiąc go za przedramię.
 - Jasne – powiedział obojętnie.
Uzumaki wciągnął go do łazienki i przed nim stanął.
 - Więc...? – ponaglił blondyna, gdy ten rozmyślał nad tym co powiedzieć.
 - Skoro już jesteśmy trzeźwi, to... – zaczął nieśmiało.
 - Chyba jak ty już jesteś trzeźwy – zaśmiał się.
 - Niech ci będzie... – Spojrzał na podłogę. – Chciałem porozmawiać o wczorajszym incydencie... – Nerwowo podrapał się po karku.
 - Tak? Czyli o czym? – spytał czarnowłosy, udając, że nie wie o co chodzi. Naruto spojrzał na niego z głupią miną.
 - Dobrze wiesz o czym Draniu! O po... – urwał zawstydzony. – O tym co się wczoraj wydarzyło.. – mówił ze spuszczoną głową.
 - Młotku, nikt cię nigdy nie nauczył, że się patrzy w oczy osobie, z którą się rozmawia? – Złapał blondyna za brodę, pociągając ją do góry by widzieć jego twarz. – No, możesz kontynuować – rzekł z lekkim uśmiechem.
 - Łapy przy sobie! – Uzumaki zmarszczył brwi i oddalił się trochę. – Jeśli masz zgrywać głupka, to rozmowa skończona. – Odwrócił się do niego tyłem i już miał zamiar wyjść, gdy nagle Sasuke znalazł się przed nim i pocałował go czule w usta.
 - C-Co robisz...? – spytał cały czerwony Naruto.
 - Udowadniam ci tylko, że wiem o czym mówisz. A teraz spadam. – Otworzył drzwi. –Dokończymy tę rozmowę kiedy indziej, ok? – Bez czekania na odpowiedź, wyszedł na korytarz.
Naruto oparł się plecami o ścianę i zjechał po niej w dół. Był totalnie zaskoczony zachowaniem Uchihy. I ten pocałunek. Tak, pocałunek. A co jeśli on nic nie znaczył? Sasuke chciał coś udowodnić, może mu tylko o to chodziło. O nic więcej...
Co się dzieję... Ostatnim razem się tak czułem, gdy pierwszy raz spotkałem Sakurke – pomyślał. Czy to o to chodzi? Mam sobie znaleźć dziewczynę bo  jestem aż tak zdesperowany, że całuję się z Sasuke? Sasuke... – Westchnął i złapał się za głowę, która niemiłosiernie go bolała. Szybko wstał, czego po chwili żałował, bo prawie się przewrócił, i podszedł do półki. Wyciągnął z niej jakieś tabletki. Nie zaglądając na etykietę, wsypał sobie kilka na dłoń i włożył je do ust, zapijając wodą z kranu.
Spojrzał na siebie w lustrze. Chociaż się wyspał, wyglądał gorzej niż w nocy. Blada skóra, przekrwione oczy... I jak on ma sobie kogoś znaleźćm jak tak wygląda...?
Dotknął swoich spierzchniętych ust. Sasuke je całował. - W lustrze zobaczył lekki uśmiech, który po chwili zniknął. Jego odbicie zaczęło nierównomiernie oddychać i się trząść. Spojrzał na swoje dłonie. Drżały.
 - Co jest...? – wysapał. Obraz zaczął mu się rozmazywać, a kolana trzęsły się jak galareta. Upadł. Ze wszystkich sił próbował wstać, ale jego wysiłek był nadaremny. Zamknął oczy. W ciemnościach zobaczył Sasuke. Mówił coś do niego, ale blondyn nie słyszał co. Po chwili już całkiem stracił kontakt z rzeczywistością.


***


 - Możesz nie palić w domu? – spytał zirytowany Itachi, który wszedł do pokoju brata. Już wystarczająco go bolała głowa. Tego mu tylko brakowało... Smrodu papierochów.
 - Jak ci się coś nie podoba, to wyjazd. – Sasuke zaciągnął się mocno i dmuchnął dymem w stronę długowłosego z nadzieją, że ten sobie pójdzie. Starszy Uchiha zatkał sobie tylko nos i usiadł na łóżko obok niego.
 - Zgaś to lepiej. Jak ojciec się dowie to będziesz miał przechlapane.
 - Stary przyjedzie dopiero za dwa dni... – powiedział ze swoim już znanym ironicznym uśmiechem.
 - No, ale... Ja nie lubię tego smrodu... – Kończyły mu się już argumenty. – Zrobisz to dla mnie?
 - Och, dla ciebie? – Zrobił kpiący głos, ale po chwili na powrót zobojętniał. – Nie.
Itachi westchnął, spuszczając głowę w dół.
 - Co się stało? Wczoraj byłeś taki milutki, okres masz? – spytał ze śmiechem.
 - Weź się odwal. – Przewrócił oczami i zaciągnął się. –Może mi wróci humor jak wyjdziesz, sprawdzimy? – dodał po chwili.
 - Aż tak się gniewasz za te obrzygane buty? – spytał potulnie. Młodszy pokiwał głową. – Przecież przeprosiłem.
 - Wiesz gdzie mam twoje przeprosiny... – Sasuke zgasił peta w popielniczce i zamknął oczy.
Długowłosemu zrobiło się przykro. Wstał i bez słowa wyszedł z pokoju brata.
Ciemnowłosy westchnął. Nie chciał wyżywać się na Itachim z powodu złego humoru. Powinien to zrobić na osobie, która wywołała u niego tę złość. Oczywiście mowa o tym różowo włosym pustaku.
~ Gdy wracał spokojnie do domu, ze śpiącym bratem pod pachą, drogę zablokowała mu Sakura. Chciał ją po prostu bezczelnie wyminąć, ale ta złapała go za rękaw przy tejże próbie.
 - Sasuke... Porozmawiamy? – spytała piskliwym głosikiem.
 - Nie mamy o czym – odpowiedział na tyle spokojnie, że sam się zdziwił.
 - Daj mi 5 minut, proszę... – Nie dawała za wygraną.
 - Dobra, ale ani sekundę dłużej, więc się streszczaj. – Zmrużył gniewnie oczy.
 - No to... Już dawno chciałam ci coś powiedzieć. – Uśmiechnęła się zawstydzona. – Od czasu gdy się pojawiłeś w naszej szkole, ciągle o tobie myślę...
Zaraz, zaraz... Czy ona chcę mi wyznać miłość?! – Na te myśli Sasuke prawie się zakrztusił. Sakura, widząc to tylko wesoło zamrugała i powróciła do swojej mowy.
 - Ja cię ko...
 - Daj se siana dziewczyno... – przerwał jej. On trzymał prawie umierającego brata na ramieniu, a jej się zebrało na takie coś? – Możesz mnie kochać, nie umieć żyć beze mnie... co tam wolisz... Ale może dałabyś mi w końcu święty spokój? – Nie czekając na żaden ruch z jej strony, zaczął iść w stronę domu. Miał nadzieję, że te brednie co jej powiedział dadzą jej w końcu do myślenia i przejrzenia na oczy, że on nie jest dla niej, a tym bardziej na odwrót.
 - Ale, Sasuke... Czekaj! – Podbiegła do niego. - 5 minut jeszcze nie minęło! – Stanęła przed nim.
 - Ja naprawdę nie wiem, co w tobie widział ten blondyn... – powiedział z przymkniętymi oczami.
 - A no właśnie... Naruto... Zerwaliśmy w dniu, w którym cię poznałam. Czy nie uważasz, że to było przeznaczenie?
 - Przeznaczeniem by było, gdybyś nie była taką tępą laską... –Walnął prosto z mostu. Chciał, żeby ją zabolało. Żeby uciekła stąd, jak najdalej i nigdy jej już nie zobaczył.
Sakura przyjmowała na siebie te wszystkie kąśliwe uwagi z uśmiechem i łzami w oczach. Pragnęła tylko, żeby Sasuke odwzajemniał jej miłość. Ale może faktycznie stała się dla niego jakimś ciężarem... W sumie sama by nie chciała, żeby jakiś paszczur się za nią uganiał, ale ona była naprawdę ładną dziewczyną.
 - Masz coś jeszcze do powiedzenia? – zapytał z kpiącym uśmiechem.
 - Ja... – zatkało ją. Co mu miała powiedzieć? – Ja przepraszam... – wybąkała. Spojrzała na twarz bruneta, która wyrażała w tym momencie lekki szok. – Nie pomyś… - Nagle przerwał jej Itachi, który rozbudził się ze snu.
 - Aa... Sasukee... Gdzie jest klooop... – jęczał. Nagle fala kolorowych rzygów poleciała na ulicę i, o zgrozo, na buty młodego Uchihy, opryskując też przy okazji spodnie dziewczyny.
 - Itachi... JA PIERDOLE!! – wrzasnął na brata. – Wszystko twoja wina! – warknął na różowowłosą, która trzęsła się z obrzydzenia.
 - Moja wina? – spytała podnosząc głos. – To było mnie zaprosić do domu, jak normalni ludzie to robią! Wtedy nic by się nie stało! Pogadalibyśmy, powiedziałbyś, co miałeś powiedzieć i koniec!! – krzyczała. Sasuke wgapiał się w nią z szokiem w oczach. Kto by pomyślał, że się mu postawi.
Sakura zamknęła oczy. Musiała się jakoś uspokoić, bo ledwo co łapała powietrze do płuc.
 - Żałuję... że tu w ogóle... przyszłam – mówiła przez łzy. – Nie jesteś... tego wszystkiego wart...
Odwróciła się i szybkim krokiem zniknęła za zakrętem.
Sasuke stał tak w szoku, przez to co usłyszał, dopóki Itachi znowu nie przypomniał mu o swojej obecności. Na szczęście tym razem długowłosy obrócił głowę w prawą stronę i wymiociny poleciały na trawę. Westchnął i pomógł bratu dojść do furtki. Jedyną dobrą stroną tego wszystkiego, oprócz oczywiście odpędzenia Pustaka rzygami, był fakt, że żadnej żywej istoty nie było wtedy akurat na dworze. ~


***


Gaara, jak to miał już chyba w naturze, kłócił się z Kibą podczas grania na konsoli.
 - Zaraz cię zmiażdżę!! – krzyknął podekscytowany szatyn.
 - No chyba nie! – warknął No Sabaku. Nie mógł przegrać... Założył się z tym głupkiem o to, że ten który przegra, ubiera się w sukienkę i z makijażem idzie sobie z tym drugim na spacer...
 - Szykuj już sobie szpilki, bo jeszcze parę kopów i po tobie! MUHAHAHAHA! – zaśmiał się jak psychol.
Grali tak jeszcze parę minut, gdy po domu rozniósł się głos Kankuro.
 - GAARA!! TEMARIII!! KURNA, CHODŹ TU KTOŚ!!
Rudy odłożył gamepada i wstał z fotela.
 - A co z zakładem?? – spytał Kiba.
 - Walić zakład. No chodź! – Złapał go za rękę i pociągnął do siebie. Szatyn na dotyk jego dłoni pokrył się rumieńcem. Westchnął cicho i podążył za czerwonowłosym.
 - Co się sta... O kurwa...! Co z nim?! – spytał z przerażeniem Gaara, gdy zobaczył na podłodze, w swojej łazience, leżącego przyjaciela.
 - Żyje jeszcze... Zadzwoniłem po pogotowie, ale jak się nie pośpieszą, to nie będzie za fajnie – poinformował brata Kankuro.
 - Naru... Coś ty zrobił, idioto... – Uklęknął przed blondynem, patrząc na jego nieprzytomną twarz. Zbierało mu się na płacz. W końcu go kochał. Tak... kochał go więcej niż przyjaciela, ale w życiu by mu tego nie powiedział. To by wszystko zniszczyło. Dobrze mu było w roli przyjaciela, bo mógł się z nim spotykać, spać u niego i na odwrót, po prostu być blisko niego... Gdyby mu to zabrali...
 - Co tak ryczeliście? – spytała Temari, zaglądając do środka. - Cholera... Gaara... – szepnęła, widząc to całe zamieszanie. Dziewczyna dobrze wiedziała o uczuciach brata do blondasa. – Ale on żyje... prawda? 
 - Taa... – odpowiedział Kankuro, sprawdzając puls. – Już jadą – powiedział, wyglądając przez okno. – Nie martw się, uratują go. – Poczochrał brata po głowie, którą miał spuszczoną w dół. Po chwili zauważył coś mokrego na podłodze. Gaara płakał...



~ -Wspomnienia Sasuke  

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~ 
  
 Kraken, moja droga (chyba jedyna x.x) czytelniczko :*
Wiem, że miało być wczoraj.. ;c Tylko nie bij  >.<  Jak dobrze pójdzie to w ramach rekompensaty wrzucę kolejną część już dziś! ;) 

2 komentarze:

  1. Nie mogę cię bić... bo dopiero teraz czytam. Weekendowy wyjazd trochę mnie zamroczył(?)I odsypiam po imprrrezce;3 No ale muszę powiedzieć: WIEDZIAŁAM!!! Jeśli chodzi o uczucia Gaary do Narusia. :D I cieszę się że Kiba się w nim kocha! Ahh... kocham takie gmatwanie! Moja koleżanka też cię pozdrawia ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Ona nie jest jedyna xd po prostu pisać się nikomu nie chce XD no wlasnie sorka :)

    OdpowiedzUsuń