niedziela, 16 września 2012

IX



Sasuke leżał na łóżku i myślał o rozmowie z Sakurą. Może faktycznie potraktował ją zbyt ostro... Ale przynajmniej się od niego w końcu odczepi. Nie podejrzewał też, że może mu tak odpyskować. Gdy nie jest taka nachalna, to nawet spoko z niej dziewczyna. Co? Spoko dziewczyna... Ta jasne. – Uśmiechnął się szeroko. Już nie był zły.
 - Sasukee!! – Itachi wtargnął do jego pokoju. Musiał biec, więc coś się stało, bo ciężko oddychał. – Naruto jest w szpitalu... – powiedział gdy się już uspokoił. W Sasuke coś drgnęło.
 - Skąd... wiesz...? – Ledwo coś z siebie w szoku wydusił.
 - Kankuro tu przyjechał. Czeka na nas na dole... – poinformował brata. – Powiedział, że znaleźli go nieprzytomnego na podłodze w łazience. – Wyprostował się i spojrzał na młodszego. – Co tak patrzysz? Lepiej już chodźmy.
Czarnowłosy wgapiał się w brata w bezruchu. W jego umyśle pojawiały się słowa jak „Naruto”, „szpital”, „nieprzytomny”, „łazienka”... Zaraz, zaraz, przecież on był z nim w łazience... Czy to z jego winy coś mu się stało? Czy powiedział, czy też zrobił coś niestosownego, że blondyn wylądował w szpitalu??
 - Sasuke... Sasuke! – Itachi podszedł do niekontaktującego brata i nim potrząsł. – W porządku?
 - Tak...
 - To się zbieraj. Kankuro nie będzie cze...
 - Nie jadę z wami – przerwał Itachiemu. – Mam coś do załatwienia...
 - Nie wymyślaj... Myślałem, że to twój kolega. – Długowłosy się zamyślił. – Albo coś więcej, niż kolega... – Poruszył znacząco brwiami w górę i w dół, śmiejąc się przy tym gardłowo.
 - Daj mi spokój ok?! Nigdzie z wami nie jadę! I... – urwał, przeszukując w umyśle jeszcze czegoś do powiedzenia. – I to wcale nie jest żaden mój kolega, a na pewno NIE KTOŚ WIĘCEJ!! – krzyczał. – Spotkaliśmy się przez przypadek i teraz to się ciągnie za mną... – dodał już spokojniej. Nie miał siły już nawet podnieść głosu.
Itachi wpatrywał się w niego, z przygryzioną wargą, nic nie mówiąc. Nagle otworzył usta, by coś powiedzieć, ale zrezygnował. Sasuke oddychał ciężko i rozglądał się po pokoju, unikając wzroku brata. Dłonie miał zaciśnięte w pięści.
 - No wiesz... – odezwał się, długowłosy, po dłuższej ciszy. – Może i nie planowaliście spotkania, ale z takich obrotów spraw wychodzi piękne uczucie... – Próbował tak układać zdania, by nie sprowokować brata do kolejnego wybuchu. Sasuke tylko spojrzał na niego gniewnie. – To znaczy z takiego czegoś jak wy mieliście... Czyli potrącenie wózkiem nieznajomego... Hah, będziecie mieli co opowiadać dzieciom. Hahaha – Nie mógł się powstrzymać od tego komentarza. Zaczął aż płakać ze śmiechu.
 - Itachi...– syknął przez zaciśnięte zęby. – Żebym to ja nie musiał opowiedzieć ojcu, jak jego ukochany syn zabalował na imprezie i musiałem go prowadzić do domu..
 - Oj, braciszku. –Zacmokał. – Tyle, że ja już jestem dorosły. Gorzej ojciec by zareagował na ciebie. – Uśmiechnął się.
 - Ale mnie nikt nie musiał odprowadzać do domu i nie zarzygałem komuś butów! – wypomniał mu. – A swoją drogą wisisz mi parę nowych Nike’ów.

***

Sakura właśnie wracała ze sklepu. Po zajściu z Sasuke postanowiła dać sobie z nim spokój.
Wcale nie jest taki fajny za jakiego się uważa – Zmarszczyła brwi.  Żałowała, że się przed nim tak płaszczyła... Wyszła tylko na idiotkę, kiedy wracała po ich dzisiejszym spotkaniu do domu. Jeszcze jak na złość widziało ją kilka dziewczyn ze szkoły. Niby z nich takie koleżanki, a jak się coś stanie, to nie pomogą, tylko się śmieją... – Zazgrzytała zębami. Oj, już sobie jej koleżanki zapamiętają, że z nią się nie zadziera. Dobrze tylko, że nie widział jej Naruto... On to dopiero by się śmiał. Zerwała z nim dla tępaka, który wyzywa ją na każdym kroku i którego brat ją obrzygał...
Naruto...
 – Westchnęła.
Nagle się zatrzymała i spojrzała smutno na chodnik. Nie sądziła, że kiedykolwiek za nim zatęskni. Czyżby popełniła błąd zrywając z nim? To jasne jak słońce! Nigdzie nie znajdzie już takiego chłopaka jak Naruto. On był jedyną osobą, której nie wykorzystywała i przy którym była szczęśliwa. Teraz czuje się niewyobrażalnie samotna. Chociaż ma masę przyjaciół i rodzinę to bez niego... przepełnia ją pustka.
Zacisnęła ręce w pięści, a kilka łez skapnęło na jej buty. Nie przejmowała się tym, że idący gapię mogą się na nią patrzyć. Nie chciała tylko, żeby ktoś się jej spytał "Czy coś się stało?" , albo się wypytywał o to, a tym bardziej pocieszał... Szybko wytarła dłonią mokre policzki i ruszyła w stronę domu blondyna.

***

 - Siema Sui – przywitał się brunet, przybijając żółwika swojemu przyjacielowi.
 - Cze. Dzisiaj do szkoły przepisała się nowa laska. Mówię ci taka z niej dupa... – rozmarzył się. –A cyce to miała taaakie duże. – Pokazał rękoma rozmiar piersi dziewczyny, a później odwrócił się tyłem do znużonego Uchihy, wypinając się.  –A tyłek to...
 - Dobra bez szczegółów – przerwał mu czarnowłosy. – Najpierw wspomnisz coś o tyłku, a później będziesz wymyślał jakimi pozycjami się będziecie bzykać... – Przewrócił oczami.
 - Ajć, no mój błąd... Chciałem ci tylko powiedzieć, że z fajną babką siedzę na angielskim i że dużo osób za tobą tęskni – zaśmiał się i nerwowo przetarł włosy na karku.
Sasuke także się zaśmiał. Cały Suigetsu... Gada jak najęty, a jeśli chodzi o dziewczyny to jadaczka mu się nie zamyka.
 - No to mów, po co się chciałeś spotkać... – Nagle spoważniał.
 - Tak po prostu chciałem wyjść z kumplem. Czy to aż takie dziwne? – Uchiha mijał się z prawdą. Na początku chciał z nim pogadać o swoich problemach, ale zrezygnował.
 - Przez telefon brzmiałeś jakoś dziwnie... Na pewno nic się nie stało? – dopytywał się fioletowooki.  
Sasuke spojrzał na zachmurzające się niebo. Bardzo chciał prosić go o radę jeśli chodzi o Naruto. Ale co miał mu powiedzieć? Że podoba mu się chłopak? Od razu by szukał nowego przyjaciela...
 - Na pewno – powiedział pewnie.
 - No ok... A powracając do poprzedniego tematu... – Uśmiechnął się szeroko. – Ta blondyna chce cię poznać! – Klasnął zadowolony w dłonie.
 - Myślałem, że na nią lecisz...
 - No tak, ale dla mnie taka to tylko do ruchania. Chociaż sądząc po charakterze, to pewnie w tym nie jest najlepsza... – ciągnął swój własny monolog, jak to miał w zwyczaju. – Ja potrzebuję kobiety władczej, która się dobrze zaopiekuję moim małym przyjacielem. – Tu poklepał się po kroczu i zachichotał. Sasuke zrobił tylko minę pt. "Za jakie grzechy? " i powrócił do wgapiania się w swoje tenisówki. –Na przykład Konan taka jest. Jak ona się tobą zajmie to mówię ci, masz ochotę zrobić to kilka razy pod rząd. Szkoda tylko, że nie ma takiego ciałka jak ta blondynka – posępniał. – A wczoraj, to…
Sasuke już wcale go nie słuchał, myślami był w rozmowie z bratem...
Co jeśli, to naprawdę jego wina, że Naruto trafił do szpitala? Powinien pogadać o tym z Suigetsu, czy nie? Tyle pytań nasuwał mu umysł, ale nie wiedział co sobie odpowiedzieć.
 - ...mówię ci stary, później on tam wskoczył! Hahaha – zaczął się śmiać, trzymając za brzuch. – Gdybyś widział minę dyra... Kazał mu to jakoś usunąć, a on się go pyta, czy to może wypić! Hahaha.
Sasuke zaśmiał się najszczerzej jak potrafił, kompletnie nie mając pojęcia o czym mówił. Ale ciekawość go zżerała, co ten koleś chciał wypić, więc skarcił się w myślach za niesłuchanie.
Suigetsu zmrużył oczy. Zazwyczaj było tak, że on gadał jak katarynka, a Sasuke jednym uchem to wpuszczał, a drugim wypuszczał, wyłapując ciekawe momenty, ale dzisiaj było coś z nim nie tak.
 - Słuchasz mnie? – spytał, chcąc go sprawdzić. Brunet przytaknął. Doskonale! Teraz może go przetestować!
 - Hmm...  To kto wsypał kisiel do fontanny? – Był już pewny, że odpowie źle.
Sasuke przeszukał pamięć, czy akurat tego nie wychwycił, gdy jego przyjaciel wygłaszał mowę, której nie słuchał. Kompletnie nic nie znalazł... To może inaczej? Czy zna jakiegoś zjeba, który zrobiłby coś takiego? No tak...
 - Tobi – powiedział pewny zwycięstwa.
 - Naprawdę nie wiem, jak ty to robisz... – mruknął pod nosem Sui, ale na tyle głośno, żeby Uchiha to usłyszał.  –Przecież doskonale było widać, że jesteś myślami gdzie indziej...
 - Pomyśl sobie, że to taki dar dla rodziny Uchiha – powiedział z udawaną dumą w głosie, na co Houzuki przewrócił oczami. – Powinieneś oddawać mi jakieś ukłony, za to, że pozwalam ci się ze mną przyjaźnić – zaśmiał się brunet, robiąc na złość białowłosemu.
 - Taa, naprawdę jest czego zazdrościć... – odgryzł się, po czym jego twarz się rozpromieniła. – No dobra, to powiesz mi co cię gryzie, czy mam wymyślać?
 - Ehh... – westchnął – No ok.
Sasuke opowiedział mu o imprezie i dzisiejszym poranku w łazience. O jego zmartwieniach dotyczących Naruto...
 - Kto by pomyślał, że tobie się spodoba chłopak! – Ucieszył się jakby dostał prezent na gwiazdkę. No tak, takie wiadomości to on lubi... I po co on mu to mówił? Jeszcze komuś wygada.
 - Wcale mi się nie podoba, baranie – zaprzeczył własnym słowom. – Po prostu tak wyszło i teraz nie wiem, czy to moja wina, że leży w tym szpitalu..
 - Na twoim miejscu bym jechał go odwiedzić – powiedział z powagą. I tu, o dziwo wcale nie udawaną.

***

Naruto w szpitalu... szpitalu... - Tylko to zajmowało myśli Sakury po spotkaniu ojca chrzestnego swojego byłego chłopaka. Nic więcej się nie dowiedziała, bo Jiraiya był tak zajęty, że nawet nie mógł do niego pojechać, a był tam może z pół godziny, by dowiedzieć się, że blondyn ma się już lepiej.
Dziewczyna wbiegała właśnie do szpitala. Sama się musiała przekonać, czy z Naruto wszystko w porządku.
Dowiedziała się w jakiej sali leży Uzumaki i szybko pognała na te piętro. Gdy otworzyła drzwi zobaczyła go drzemającego na łóżku szpitalnym z ohydną, białą pościelą. Na krześle obok siedział Gaara i trzymał go za rękę.
 - Cześć – powiedziała nieśmiało, wchodząc do pomieszczenia.
 - Kogo tu widzę... – zaśmiał się z bólem No Sabaku. – Po co tu przyszłaś?
 - Sakura-chan... – szepnął Naruto i spojrzał na dziewczynę, której do oczu napływały łzy. Był w takim kiepskim stanie!
 - Możesz nas zostawić samych? – zwróciła się z prośbą do czerwono włosego.
 - No nie wiem czy mogę... – Wskazał na przyjaciela.
 - W porządku... – powiedział słabym głosem blondyn.
Gaara westchnął i wyszedł z pokoju, po drodze trącając ją barkiem. Sakura lekko się zatoczyła, ale gdy złapała równowagę usiadła na miejscu gdzie przed chwila siedział Rudy.
 - Naruto... – Przełknęła ślinę. – Ja... to wszystko przemyślałam. Wiem, że już na to za późno, ale chciałam cię przeprosić. – Łzy naciekły jej do oczu. Nie chciała płakać. Jeszcze tego brakowało, żeby sobie pomyślał, że chce go wziąć na litość.
 - A co z Sasuke...? – spytał zachrypniętym głosem.
 - Byłam mu dzisiaj powiedzieć, co do niego czuję, bo byłam pewna, że coś na pewno. – Pociągnęła na nosie. – Ale, gdy mu to powiedziałam, to nie zauważyłam żadnej różnicy w sobie. Gdy byłam przy tobie, to czułam w środku coś jakby... – zamyśliła się szukając idealnego porównania. – Jakbym miała petardy w brzuchu. – Uśmiechnęła się na wspomnienie o tym. Rozglądnęła się po sali. – Pamiętam, jak leżałam tu po wycięciu wyrostka robaczkowego... Wtedy byłeś przy mnie całe 3 dni i nic nie było w stanie cię ode mnie odgonić, by iść do domu spać. Wtedy czułam się taka szczęśliwa, że mam kogoś takiego przy sobie. – Znowu się uśmiechnęła, ale po chwili posmutniała.
 - Sakura-chan... – szepnął Naruto, gdy po jej policzkach pociekły ciepłe łzy. Szybko je wytarła.
 - Przepraszam... Ja... Obiecałam sobie, że się nie rozryczę – mówiła, bawiąc się końcówką swojego rękawa. – Nawet nie wiem dlaczego ci to wszystko mówię... Chyba myślałam, że to jakoś odciąży, to coś, co mam w sercu po zerwaniu z tobą... – Zamyśliła się. – Chyba już sobie pójdę... – Wstała z krzesła.
 - Czekaj.... – wycharczał Uzumaki. – Sakura, ja cię nadal kocham.
Na te słowa kolejne łzy pociekły po delikatnym policzku dziewczyny. 

3 komentarze:

  1. jestem rozdarta :( z jednej strony cieszę się że Sakura to nie pusty lachon a z drugiej szkoda mi Sasuke :( Jego jedynego nikt nie kocha... :( No i Kiby ale nim się mniej przejmuję :) zwłaszcza że kocha się w Gaarze i jest przy tym słodziutki ;* Suigetsu... Na niego brak mi słów xD Muszę przyznać (i się z tergo cieszę bo w końcu to czytam)że piszesz lepiej niż ja ^^ I love czytanie twoich noci. I jeszcze coś o czym zapomniałam wcześniej napisać - TWÓJ ITACHI JEST BOOOSKI!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, też kocham Itachiego i to jest jedyna postać, która mi wyszła tak jak chciałam XD I przyznam się, że przy pisaniu rozmowy Sasuke z Suigetsu słuchałam gustavo lima i chyba dlatego z niego taki zbok wyszedł O.o A i nie martw się o Sasuke, poradzi sobie :) (chyba..)

      Usuń
  2. Zmieniamy wystrój? Ładnie ładnie ^^ Stwierdzam pracę nad nocią bo weekend :b

    OdpowiedzUsuń