wtorek, 6 listopada 2012

XIII



 Wyciągając spod łóżka wcześniej schowane tam buty, ubrał na siebie kurtkę. Z wyzywającym uśmiechem podszedł do biurka i zabrał z blatu książkę do biologii. Wiedział, że blondyn miał własną, ale nie chciał, by się go czepiał, że przyszedł nieprzygotowany. W ogóle zastanawiało go, jak Uzumaki zareaguje na jego wieczorną wizytę. 
Pewnie mnie wyprosi – pomyślał i przeczesał dłonią swoje czarne włosy.
 Niczym się już nie przejmując, podążył na balkon. Musiał się stąd jakoś wydostać, a drzwi frontowe odpadały.
 Rozejrzał się po okolicy z nadzieją, że nikt go nie zobaczy i nagle coś mu się przypomniało.
 Cofnął się z powrotem do swojego pokoju i podszedł do łóżka. Musiał coś zrobić, żeby długowłosy nie dowiedział się, że zwiał. Zwinął więc pościel, którą wygrzebał wcześniej z szafy, formując ją na materacu w coś na kształt larwy, aby Itachi, jak tutaj zerknie, myślał, że śpi. Dumny ze swojego dzieła przykrył go kołdrą i wrócił na balkon.
 Opierając się o balustradę, wychylił się za nią, żeby obadać, jak wysoko od ziemi się znajduje.
Nie najgorzej. – Zmarszczył czoło.
 Nie patrząc już więcej w dół, przeszedł na drugą stronę barierki i  jak gdyby nigdy nic, skoczył.
 Gdy wylądował na zgiętych nogach, od razu przewalił się na tyłek. Nim wstał, musiał najpierw uspokoić przyśpieszone serce, które najwyraźniej nie było fanem takich wyczynów.
 Zmiął okładkę książki, którą trzymał w ręce i szybkim ruchem zerwał się z trawy. Otrzepał jeszcze spodnie z tego całego syfu i ruszył w stronę bramy.
 Stał właśnie przed mieszkaniem Naruto i po raz kolejny zastanowił się, czy jednak, to był dobry pomysł, by tu przyjść.
A, co mi tam… - stwierdził w myślach i zapukał. Miał tylko nadzieję, że żaden sąsiad nie powiadomił blondyna, że czatuje tu już od półgodziny…
 - Otwarte! – Usłyszał męski głos, wcale nie należący do Młotka. Był po prostu… no zbyt męski!
 Z lekkim zawahaniem nacisnął na klamkę i wszedł do środka. Gdy zamknął za sobą drzwi rozejrzał się po mieszkaniu i ujrzał białowłosego mężczyznę, który klął pod nosem, próbując naprawić telewizor.
 - Dobry wieczór – przywitał się.
 - Wcale nie jest taki dobry – rzekł staruch, uderzając pięścią w skrzynię. Na chwilę na ekranie pojawił się jakiś obraz. – Szlag, czemu to cholerstwo nie chce działać?!
 - Może pomóc? – zaproponował. Co prawda nie znał się na takich rzeczach, ale kultura osobista musiała wyjść na światło dzienne. W tym przypadku było, to światło żarówki…
 - Poradzę sobie – powiedział z dumą głosie, jakby wiedział jak to naprawić. – Naruto jest u siebie – zmienił temat, z czego Sasuke był mu niezmiernie wdzięczny.
 Chwila… Przecież nie wie, za którymi drzwiami znajduje się pokój Młotka.
 - Te białe – odezwał się białowłosy, jakby czytał w uchihowskim umyśle i powrócił do grzebania przy kabelkach telewizora.
 Brunet, nawet nie dziękując, podszedł do pomalowanych białą farbą drzwi i szybkim ruchem je otworzył. Trochę się zdziwił, gdy zobaczył tam, oprócz oczywiście blondyna, Kibę.
 - Yyy… cześć?
 - Sasuke? – Uzumaki zmarszczył brwi.
 - No, a kogo się spodziewałeś? – zapytał z uśmiechem.
 - Na pewno nie ciebie – warknął. – Po co tu przyszedłeś?
 - Zrobić ten zasrany projekt – powiedział, wymachując książką do biologii, a na uroczej twarzy Naruto pisało się zdziwienie.
 - O tej porze? – wtrącił się Kiba. – A, to sobie wybrałeś czas, stary… - Przewrócił oczami.
Obiecuję ci, że jak jeszcze raz powiesz do mnie stary, to przemebluję ci tą brzydką mordę! – pomyślał, ledwo się powstrzymując przez wykrzyczeniem mu tego w twarz, a następnie rzuceniem się na niego z pięściami.
Zasrany śmierdziel – prychnął.
 - To co, mogę zostać?
 - Jak musisz – rzucił blondyn. Wstał z krzesła i podszedł do szafki, by wygrzebać z niej jakieś kartki. – Sasuke, jak chcesz, to weź sobie ciastko – powiedział już milszym głosem. Wychylił się przez ramię i wskazał na talerzyk, leżący na kolanach Inuzuki.
 - Nie dzięki… Jadłem niedawno kolacje – skłamał. Tak naprawdę, to nie miał ochoty jeść czegokolwiek, co było w pobliżu tego śmierdziela. Tym bardziej, jak widział, że Kiba biorąc do ręki jedno ciastko maca przy okazji pozostałe…
 Uchiha ściągnął kurtkę i rzucił nią na łóżko Młotka.
- Kurde, gdzieś tu miałem porobione notatki… - jęknął Uzumaki, przyglądając się kartkom we własnych dłoniach. Nagle ręce mu opadły i spojrzał w przestrzeń. – Chyba zostawiłem je w salonie… Zaraz wracam. – Z głębokim westchnieniem wyszedł z pokoju, zostawiając tam Sasuke i Kibę sam na sam.
 Nastała krępująca cisza, która wcale brunetowi nie przeszkadzała, za to Inuzuka wiercił się w fotelu, jak opętany.
 - Co ty owsiki masz? – spytał, po chwili wgapiania się w poczynania chłopaka.
 - Może, a co?
Nie odpowiedział. Zdegustowany jego osobą odsunął się do tyłu, wpadając prosto na blondyna, który pojawił się niewiadomo skąd.
 - Sorki – rzucił zmieszany. Szybko kucnął, pomagając Naruto pozbierać walające się na podłodze kartki, które Młotek pod wpływem zderzenia się z jego plecami upuścił.
 Kiba za to nie kiwnął nawet palcem, by pomóc – wciąż siedział w tym samym miejscu i wtranżalał ciastka.
 Wstał, gdy w końcu ostatnia z notatek Naruto, znalazła się jego rękach. Podał ją blondynowi, specjalnie muskając jego delikatną skórę na dłoni, na co ten się zarumienił. Szybko jednak spuścił wzrok, a widzący to Sasuke, uśmiechnął się. Wiedział, że podoba się Młotkowi, inaczej ten nie reagowałby na jego zaczepki w taki sposób.
 - Naru, ja spadam. Zaraz matka będzie do mnie wydzwaniać, gdzie jestem… - Brązowowłosy zrobił głupkowaty wyraz twarzy, przez co według bruneta wyglądał mądrzej niż zazwyczaj. Oczywiście jeśli jest to możliwe.
 - Przerąbane masz z tym szlabanem.
 - Wiem, a to wszystko przez pałę z historii – powiedział z grymasem na twarzy.
 - To było się uczyć, a nie grać z Gaarą w jakieś popierdzielone gierki – zaśmiał się. Jednak po chwili spoważniał, najwidoczniej coś sobie przypominając. – Później muszę z tobą o czymś porozmawiać… - zwrócił się do przyjaciela.
 - Spoko – sapnął, po czym zerwał się z fotela. – To narka. – Wyszedł z pokoju Naruto, przez co atmosfera w pomieszczeniu trochę się spięła.
 Niebieskooki stał i wpatrywał się w drzwi, za którymi zniknął śmierdziel. Po chwili jednak jego wzrok zawędrował na ręce, a raczej na książkę, którą Sasuke trzymał.
 - Łał, widzę, że się przygotowałeś – powiedział z podziwem. – A, jak ja do ciebie przyszedłem, to mnie zbyłeś. – Jego pełne, brzoskwiniowe usta utworzyły słodki dzióbek.
 - A, bo byłem po imprezce… Nie miałem siły na naukę.
 - A teraz, to niby masz, co? – spytał z wyrzutem.
 - Tak. – Uśmiechnął się chytrze. – Jak, to mówią : Nie ma, jak dobry seks przed snem – dodał, po czym głośno się zaśmiał.
 - Że co?! – krzyknął Uzumaki. Jego zabliźnione policzki szybko zaszły czerwienią, a oczy prawie wyskoczyły z orbit.
 - No, naszym tematem jest rozmnażanie, czyli seks, nie?
 - Taa… - burknął i odetchnął z ulgą.
 Sasuke zmierzył go wzrokiem.
 - A ty, co myślałeś? – spytał ze złośliwym uśmiechem i usiadł na fotelu. Jednak z opóźnionym zapłonem dotarło do niego, że nie mniej niż pięć minut temu, to siedzenie zajmowała dupa śmierdziela. Wzdrygnął się na samą myśl i szybko przeniósł się na łóżko Uzumakiego.
 - Nic! Naprawdę nic – odpowiedział zawstydzony blondyn.
Z głębokim westchnieniem położył się na materac i mając koło siebie notatki Młotka, wziął jedną do ręki.
 - Seks jest najczęstszym sposobem na rozładowanie stresu – przeczytał z kartki. – A myślałem, że to ma być o rozmnażaniu, a nie o rodzajach poprawienia sobie humoru…
 - To pisał Jiraiya… - bronił się. – Poprosiłem go o pomoc, to oczywiście musiał dołożyć swoje trzy grosze. – Przewrócił oczami.
 - Ok… To jakie są rodzaje rozmnażania? – spytał, sięgając po długopis i czystą kartkę.
 - Płciowe i bezpłciowe.
 - Brawo. – Zapisał, co podyktował mu blondyn. – To teraz przydałoby się je opisać.
 - Już, już…

***

 Długowłosy tak się najadł, że miał wrażenie, że za chwilę pęknie. Z wielkim trudem wdrapał się po schodach, bekając po drodze, przez co trochę mu ulżyło.
 Zanim wszedł do swojego pokoju, by iść spać, chciał jeszcze zaglądnąć do brata. Otworzył więc drzwi, znajdujące się na końcu długiego korytarza.
 Pierwsze, co go uderzyło, po wejściu do pomieszczenia, to okropny chłód. Spojrzał w stronę skąd dochodził, a jego wzrok padł na otwarte szklane drzwi balkonu. Szybkim krokiem udał się w tamtą stronę, nie chcąc, by zimno obudziło jego kochanego braciszka, i je zamknął.
 Spojrzał w stronę młodszego i nie zauważył żadnego ruchu sugerującego, by ten miał się obudzić. Uśmiechnął się triumfalnie i cofnął się do wyjścia.
 - Dobranoc, Sasuke – szepnął i zniknął w korytarzu.
 Ruszył do swojego pokoju. Miał ochotę tylko na jedno –  w końcu rzucić się na swoje duże, wygodne łóżko i oddać się w objęcia morfeusza.

***

 - Dobra, to mamy tego, tak w miaaaa… – ziewnął. – W miarę – dokończył niebieskooki.
 Sasuke przeciągnął się i spojrzał na widok za oknem. Było kompletnie ciemno, więc wiele nie zobaczył.
 - Mhmm – przyznał. – To ja już spadam. Dokończymy to kiedy indziej.
 - Spoko. – Uzumaki wstał i udał się do drzwi. Otworzył je i puszczając Sasuke przodem, wyszedł za nim.
 Znajdujący się w salonie białowłosy staruch nadal męczył się z telewizorem.
 - I co? – spytał blondyn, gdy jego opiekun westchnął ze zmęczenia.
 - Chyba będę musiał zadzwonić po jakieś usługi od RTV. To dziadostwo za nic nie chce działać…
Nie lepiej kupić nowy telewizor? – Sasuke nie widział sensu za płacenie za naprawę. Jednak nie powiedział tego na głos, gdyż nie wiedział jakimi środkami dysponuje gospodarz.
 Ubrawszy kurtkę, podążył do frontowych drzwi. Rzucając Naruto ciche „cześć”, wyszedł przez nie na klatkę blokową i zeszedł ze schodów.
Gdy po krótkiej wędrówce doszedł w końcu pod dom, rozejrzał się po placu w poszukiwaniu dużej skrzyni, którą już dawno naszykował sobie na takie sytuacje. Jego balkon w zasadzie był nisko, dzięki czemu kiedy wracał późną porą mógł bez zauważenia szybko znaleźć się pokoju, ale nie chciało mu się po ciemku robić parkour’a.
 Po pięciu minutach stał już na balkonie. Wyciągając rękę w stronę klamki, nacisnął ją i pchnął drzwi. Nawet nie drgnęły. Zmarszczył brwi i spróbował jeszcze raz. To samo.
 - Kurwa… - zaklął zirytowany. Nie sądził, że Itachi może się kapnąć, że zwiał. W końcu z niego nic niepodejrzewający idiota.
Jeszcze, jak na złość się rozpadało…

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nie betonowane, więc jeżeli pojawią się błędy bardzo przepraszam :3

Poniedziałkowej nocy napadła mnie taaaka wena, że poszłam spać dopiero o 3 X.x  Nie pytajcie nawet, jak wyglądałam w szkole xD
Mam nadzieję, że wam się spodoba, to co wyżej wypociłam xd Możecie mieć jakieś ale do Saska, bo chyba trochę zmiękł przy Naru, ale co się dziwić, w końcu nasz blondasek działa tak na wszystkich :D
A zmieniając temat, mam na deserek coś mniamuśnego dla yaoistek. Gdy to pierwszy raz zobaczyłam, od razu miałam wystrzał krwi z nosa XD



















Hyhyhy ;> Kto jeszcze, tak, jak ja, chciałby być na miejscu Naru?? ;3


-------------
Natsu, z racji tego, iż jestem kulturalną osobą nie zaprzeczę, że jesteś cwelem :*:*
Oj, ty się chyba prosisz o więcej do sprawdzania ;>  Zobaczysz, poślę ci  takiego kolosa, że zarwiesz nockę ]:-> muhahaha :D

8 komentarzy:

  1. Oj, ja, zdecydowanie ja chciałabym zająć jego miejsce ;> Ale coś mi się zdaje że blondasek swojego semusia tak łatwo by nie oddał ;)
    Ale przechodząc do notki:
    OFICJALNIE PROTESTUJĘ. TYLE TEGO NA BLOGI DODAJESZ, ŻE CENTRALNIE NIE CHCE MI SIĘ JUŻ KOMENTOWAĆ.
    Tak, jestem cwelem ^^ Więc wezmę przykład z innych i napiszę tylko to, co trzeba; Mi się podobało i nie masz tu nic do gadania. :D Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że dodałaś nowy rozdział, który o dziwo mi się podobał. Dobrze opisałaś sytuację z Kibą, aż nie mogłam się powtrzymać od śmiechu. No, a teraz biedny Sasuke zmoknie, biedactwo. No, ale czekam na coś więcej o Naruto i Sasuke, bo dzisiejszy opis był jakiś taki "suchy". Ach, jeszcze ta skromna myśl Sasuke o finansach, cały Uchiha - cudo! Och, też ostatnio poszłam spać o 3, bo pisałam. Tylko mogłam spać dłuższej niż ty, ale przez to, że tata ma złamany obojczyk wstałam jakbym do szkoły szła. Myślałam, że tego dnia wszystkich pozabijam, gdyż w dzień nie umiem spać. Ciekawe co wymyślisz dalej...*_* Życzę Weny. Pozdrawiam. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. No bo co tu dużo gadać ? Zgadzam się z Natsuhi, Naru by go nam bez walki nie oddał ;D Ale za to z tym przesyłaniem "kolosa" jestem za (wybacz Natsu), bo chętnie bym przeczytała coś długiego i głębokiego ;3 Nocia super i nie ma tu nic do dodania, weny życzę i pozdrawiam ;*

    ~Neko

    OdpowiedzUsuń
  4. Najbardziej podobał mi się obrazek pod notką :P Ale rozdział niczego sobie, zawsze lepsze jakieś nocne wypociny niż cisza tak jak u mnie (brak weny u biednej Reru się objawia). Oczywiście czekam na kolejne zmiękczanie naszego Saska i kolejną porcje słodkiego Naru. Życzę weny ^^

    Reru :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgodzę się z przed, przed, przed mówczynią. Trochę suche. Jakoś nie mogłam tego ogarnąć :/ Ale ja ogólnie mało ogarnięta jestem. Jak zawsze tutaj kocham Itachiego :3 Jest słodki:> Co do obrazka... Jak żywi! Czekam na ciąg dalszy i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo dobry rozdział. Fajnie opisany, przejrzysty, łatwy do zrozumienia. Najbardziej podobał mi się fragment, gdy Sasuke musnął dłoń blondyna a ten się wtedy zarumienił. To było bardzo słodkie:) Lubię, gdy w opowiadaniach są właśnie takie sceny-delikatne, subtelne. Także przypadł mi do gustu moment z Itachim. Jest jedną z moich ulubionych postaci ze wszystkich anime i mang, jakie kiedykolwiek przerobiłam i najbardziej podoba mi się, kiedy jest przedstawiony, jako troskliwy, starszy brat.
    Życzę dużo weny, czasu na pisanie i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i jeszcze dodam, że zdjęcie straszliwie mi się podoba xD Bardzo chciałabym być na miejscu Naru, chociaż miejscem Saska też bym nie pogardziła ;D

      Usuń
  7. No przesrane :D ale nie oszukujmy się, sam się prosił :D
    Ja chce coś o KankuIta !!!! zbyt pomijasz postacie drugoplanowe, to nie wychodzi na zdrowie fabule :(

    OdpowiedzUsuń